Social Speedway 2.0: Pedersen i Madsen dumni ze szczypiornistów. Hancock oddał hołd Haydenowi

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Greg Hancock
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Greg Hancock

Duńczycy zdobyli mistrzostwo świata w piłce ręcznej. Z sukcesu rodaków ucieszyli się żużlowcy. Za to Greg Hancock docenił szefów MotoGP, którzy oddali hołd tragicznie zmarłemu Nicky'emu Haydenowi.

Zaczniemy od powrotu do przeszłości. Nasz cykl "retro speedway" ma się całkiem dobrze i wychodzi poza granice Polski. Joe Screen upodobał sobie zdjęcie z lat 90., gdy stanął na podium Kryterium Asów obok Tomasza Golloba. Swoją drogą, swego czasu "frędzle" w kombinezonie Screena budziły sporo emocji. Dziś niewielu o nich pamięta.

Jeszcze kilka lat temu do rangi "sportu narodowego" w naszym kraju aspirował nie tylko żużel, ale też piłka ręczna. Miliony Polaków potrafiły oglądać parady Sławomira Szmala czy piekielnie mocne rzuty Karola Bieleckiego.

Teraz nasz szczypiorniak znajduje się na łopatkach, dlatego też niewielu kibiców ma świadomość, że odbywały się mistrzostwa świata. Złoty medal zgarnęli Duńczycy, co wprawiło w dumę takich żużlowców jak Nicki Pedersen, Leon Madsen czy Hans Andersen.

Duńczycy tak bardzo żyli mundialem, że przed finałem przygotowali specjalny materiał poświęcony starciu z Norwegami. Jednym z bohaterów nagrania był... Pedersen. Taki gest cieszy, bo to pokazuje, że żużel potrafi przebić się do mainstreamu w Danii.

ZOBACZ WIDEO Ciekawe słowa Dudka o Pedersenie. Jeździli razem w parze i wygrywali 5:1

Inny z Duńczyków, Mikkel Bech, ma za sobą prezentację Zdunek Wybrzeża Gdańsk. Klub znad morza dość wcześnie zorganizował imprezę, bo przecież mamy dopiero końcówkę stycznia. Inna kwestia, że Bech mógł się czuć nieco osamotniony na prezentacji. Jako jedyny został w Wybrzeżu z reprezentantów "duńskiej mafii". Mikkel Michelsen i Anders Thomsen wybrali starty w PGE Ekstralidze.

Wyświetl ten post na Instagramie.

#WybrzeżeLubięTo @wybrzezegdansk

Post udostępniony przez Mikkel Bech (@mbech177)

Za wyjazdem na tor tęskni już Maksym Drabik. We Wrocławiu muszą jednak poczekać na pierwsze treningi na Stadionie Olimpijskim. Dość powiedzieć, że w ostatni weekend miasto było zasypane śniegiem, a ostatnimi czasy to dość rzadki widok w stolicy Dolnego Śląska.

W słonecznej Kalifornii przebywa ciągle za to Greg Hancock. Amerykanin trenuje z synem na żużlowym torze, szykuje się do kolejnego sezonu, ale ma też czas, by zająć się tematami spoza żużla. W minionym tygodniu poparł decyzję szefów MotoGP, którzy zastrzegli numer 69, z którym startował tragicznie zmarły Nicky Hayden.

Amerykanin zginął wskutek fatalnego wypadku w maju 2017 roku. Hancock, aby oddać hołd mistrzowi świata MotoGP z 2006 roku, wystartował później w kevlarze, który był repliką kombinezonu Haydena.

Co ciekawe, w MotoGP zastrzeganie numerów motocyklistów, którzy zapisali się w historii tego sportu staje się tradycją. W żużlu trudno mówić o takim zjawisku, skoro zawodnicy dopiero od kilku lat mają swobodę wybierania cyfry, która znajduje się na ich plastronie.

W ojczyźnie ciągle przebywa też Jason Doyle. Australijczycy niedawno mieli swoje święto narodowe, które ma dla nich ogromne znaczenie i jest obchodzone bardzo hucznie. Mistrz świata z sezonu 2017 nie zapomniał o tym poinformować swoich fanów.

Komentarze (1)
avatar
yes
28.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Na zdjęciach niewielu jest Polaków i do tego wymienionych.
Widzę Jacka Golloba...