10 Years Challenge: kogel-mogel w Tarnowie. Mistrzostwo, medale i spadki

WP SportoweFakty / Paweł Wilczyński / Unia Tarnów - Włókniarz. Artur Mroczka z lewej, Nicki Pedersen z prawej.
WP SportoweFakty / Paweł Wilczyński / Unia Tarnów - Włókniarz. Artur Mroczka z lewej, Nicki Pedersen z prawej.

Działo się przez ostatnie 10 lat w Tarnowie. Żużlowy klub świętował wiele pięknych chwil. Było mistrzostwo Polski, trzy brązowe medale oraz dwa spadki. Historia zatoczyła koło i po upływie dekady Unia znów jest w Nice 1. LŻ.

Ostatnie dziesięć lat to bardzo dynamiczny okres w historii klubu z Tarnowa. Grupa Azoty Unia łącznie wywalczyła 4 krążki Drużynowych Mistrzostw Polski (złoty oraz trzy brązowe). Takiego dorobku pozazdrościć mógłby niejeden klub. Idealnie jednak nie było, bo po drodze przytrafiły się wpadki w postaci dwukrotnej degradacji do Nice 1.LŻ.

Zobacz także: Patrick Hougaard miał talent. Wykończyły go nierzetelne kluby

Szczególnie bolesna była ta z 2016 roku. Wtedy całe środowisko tarnowskie musiało zmierzyć się z olbrzymią tragedią, jaką była śmierć Krystiana Rempały. Po roku absencji drużyna powróciła do PGE Ekstraligi, lecz nie zagościła tam na długo. Sezon 2018 znowu zakończyła spadkiem, jednak tym razem utrzymanie wydawało się na wyciągnięcie ręki. W zasadzie szanse na pozostanie w gronie najlepszych zespołów w Polsce przekreśliły dwa ostatnie biegi pamiętnego meczu w Zielonej Górze.

2009 - dream team i szybki awans

Może nie wszyscy pamiętają, ale w sezonie 2009 Unia Tarnów zbudowała być może jeden z najmocniejszych składów w całej historii pierwszoligowych rozgrywek. Janusz Kołodziej, Sebastian Ułamek, Bjarne Pedersen czy Piotr Świderski stanowili wtedy o sile Jaskółek. To były prawdziwe armaty. Podopieczni wówczas Romana Jankowskiego bez większych problemów wygrali całą ligę i wywalczyli awans.

ZOBACZ WIDEO Protasiewicz przez Golloba płakał i kłócił się z żoną
[color=#444950]

[/color]
Poza wynikiem sportowym, duże znaczenie miało też poprawienie kondycji finansowej klubu. Dzięki wsparciu m.in. Grupy Azoty oraz firmy Tauron, Unia podniosła się po fatalnym sezonie 2008 oraz spłaciła wszystkie należności względem zawodników.

2019 - ponowne spotkanie z Nice 1. LŻ.

Do niedawna wydawać by się mogło, że naturalnym środowiskiem dla tarnowskiej Unii jest PGE Ekstraliga. Bo jakby nie patrzeć ten klub w XXI wieku zdobył trzykrotnie tytuł Drużynowego Mistrza Polski i sięgał po wiele innych trofeów. Tym razem spadek może oznaczać dłuższy pobyt na zapleczu. Przede wszystkim z powodu fatalnej kondycji stadionu miejskiego. Obiekt od dawna jest w rozsypce i nie ma szans na to, aby przebrnął przez proces licencyjny w PGE Ekstralidze.

Zobacz także: Zbigniew Rozkrut: Gdyby żył Szczepan Bukowski, to żużel w Tarnowie by kwitł

Co więcej, władze miasta nie specjalnie garną się do przeprowadzenia remontu. W nieskończoność przesuwają terminy inwestycji, a wręcz bezradnie rozkładają ręce. Tłumaczą, że Tarnowa nie stać na tak duży wydatek. Idąc tym tropem, prezes Łukasz Sady zapowiedział, że drużyna nie zamierza walczyć o powrót do PGE Ekstraligi. Zanosi się więc na bardzo spokojny sezon. Patrząc na potencjał kadrowy Unia powinna spokojnie wywalczyć awans do rundy play-off. Pytanie jednak co dalej? Nie można wykluczyć i takiego scenariusza, że tarnowianie wygrają całą ligę, ale zrezygnują z wywalczonego awansu. Byłby to w pewnym sensie precedens, jednak wcale nie niemożliwy. Tak czy siak, kibice Unii muszą liczyć na przełom, stadionowy przełom.

Źródło artykułu: