Na żużlu ścigał się przez 30 lat. 27 z nich spędził w Śląsku Świętochłowice. Mieszkańcy miasta mówią, że z czarnym sportem Paweł Waloszek związany był od zawsze. Nic w tym dziwnego, bo gdyby nie sukcesy odnoszone przez Waloszka, o mieście pomiędzy Chorzowem i Rudą Śląską słyszałoby niewielu, a o jego położeniu wiedzieliby głównie Ślązacy. Paweł Waloszek sprawił, że stadion w Świętochłowicach pękał w szwach.
- To legenda świętochłowickiego żużla. Na nas wszystkich odcisnął pozytywne piętno. Mieliśmy możliwość być koło takiego gościa, który godnie reprezentował klub i kraj. Patrzyliśmy na niego i nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak mieliśmy go blisko - wspomina Krzysztof Bas, były żużlowiec a obecnie trener szkółki żużlowej i drużyny speedrowerowej.
Waloszek poprowadził klub do trzech wicemistrzostw Polski i jednego brązowego medalu DMP. Kibice w Świętochłowicach do dziś wspominają czasy, gdy Waloszek wygrywał bieg za biegiem, a Śląsk walczył o najwyższe laury. Teraz na "Skałce" nie ma nawet warunków, by uprawiać żużel. Stary obiekt został rozebrany, a modernizacja wstrzymana.
ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły
Dla świętochłowiczan Waloszek był wzorem do naśladowania. Gdy w 1970 roku wywalczył srebrny krążek w Indywidualnych Mistrzostwach Świata, witano go wręcz po królewsku. To największy sukces w sportowej historii Świętochłowic. Dla młodych był i jest wzorem do naśladowania.
- Jego kariera sprawiała, że chcieliśmy się uczyć od niego. Był naszym trenerem i przekazywał nam wszystko, co się dało. Sama jego obecność i osobowość sprawiała, że chciało się od niego czerpać wzorce. Zarówno pod względem sportowym, jak i pozasportowym - mówi Bas.
Waloszek nie odwrócił się od klubu nawet w najgorszych czasach dla świętochłowickiego żużla. W lipcu 2015 roku, gdy grupa zapaleńców zmodernizowała tor żużlowy, to właśnie on jako pierwszy wsiadł na motocykl i przejechał kilka okrążeń. Miał wtedy 77 lat. - On przyciągał ludzi na stadion, a dzieciaki do szkółki. Uważam, że każdy klub powinien mieć takiego zawodnika, legendę. Nie kupionego czy zapożyczonego, ale własnego. Z rodowodem danego klubu i miasta. To jest piękna historia - dodaje Bas.
7 września 2018 roku ze Świętochłowic napłynęła smutna wiadomość o śmierci Waloszka. Cztery lata wcześniej radni miejscy zdecydowali, że były żużlowiec ma być patronem stadionu przy ulicy Bytomskiej. Takiego uhonorowania Waloszek doczekał za życia. - Jemu się to należało. Świętochłowice były związane z Pawłem Waloszkiem. Mieliśmy tutaj Hutę Florian i Pawła Waloszka. Jeżeli się o tym mówi, to wiadomo, że chodzi o Świętochłowice - stwierdza Bas.
Tak dbano o najwybitniejszego s Czytaj całość