W 2011 roku był jednym z tych, którzy mieli podbić żużlowe tory i nieco odświeżyć stawkę cyklu. Janusz Kołodziej po świetnym sezonie 2010 mocno liczył na dobry wynik w Grand Prix. Stało się inaczej. Kontuzja już w inauguracyjnej rundzie na torze w Lesznie ciągnęła się za nim cały sezon. Później nie był już w stanie wrócić na stare, dobre tory. Skończyło się wypadnięciem na siedem lat z elity.
Kołodziej wraca teraz jako znacznie bardziej doświadczony zawodnik. Ma już 35 lat i sam otwarcie przyznaje, że to dla niego ostatni dzwonek, aby wygrać w żużlu coś wielkiego. Zapytaliśmy Zbigniewa Rozkruta o szanse Polaka w Grand Prix. Były prezes Unii Tarnów dobrze zna Janusza. Jego karierę śledził w zasadzie od samego początku.
- Szanse na pierwszą ósemkę są duże. Moim skromnym zdaniem obsada cyklu Grand Prix jakoś szczególnie nie powala na kolana. Myślę, że można wymienić sześciu zawodników, którzy będą walczyć o tytuł. Reszta jest sprawą otwartą. Kołodzieja bez wątpienia stać na utrzymanie. Twierdzę, że to będzie plan minimum dla Janusza - mówi.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia
Kołodziej już w PGE Ekstralidze niejednokrotnie udowadniał, że rywalizacja z najlepszymi na świecie to dla niego żadna przeszkoda. Sęk w tym, aby formę z polskiej ligi przenieść na Grand Prix. Mając w pamięci sezon 2011, wielu zastanawia się, czy Janusza będzie na to stać.
Czytaj także: Piotr Baron wierzy w dobry powrót Kołodzieja
- Ale w tamtym sezonie na jego postawie w dużej mierze zaważył ten nieszczęsny upadek z Leszna - podkreśla Rozkrut. - Jeżeli więc tym razem wszystko pójdzie po jego myśli, bez kontuzji, to spokojnie Janusz może się utrzymać. Czy wierzę w medal? Może być ciężko. Darzę tego zawodnika wielką sympatią. Wielokrotnie ze sobą rozmawialiśmy i się spotykaliśmy, ale staram się być obiektywny. Życzę mu jak najlepiej. Tak jak powiedziałem - ósemka na pewno jest w jego zasięgu. Oczywiście kciuki za Janusza będę trzymał - kończy.
Inauguracyjna runda cyklu Grand Prix odbędzie się 18 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie.