Karol Baran: Odmówiłem kilku dobrym klubom. Liczę na działania prezesa Stali (wywiad)

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Kamil Brzozowski, Bjarne Pedersen, Karol Baran
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: Kamil Brzozowski, Bjarne Pedersen, Karol Baran

Karol Baran szuka nowego klubu po tym, jak Stal Rzeszów została wyrzucona z ligi. - Dużo większe zainteresowanie było przed okienkiem transferowym. Odmówiłem kilku naprawdę dobrym ośrodkom - tłumaczy nam zawodnik.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Na Facebooku poinformował pan, że szuka klubu na sezon 2019. Od tego wpisu minęło się już sporo czasu. Jak wygląda teraz sytuacja?

Karol Baran: Odezwałem się na Facebooku, bo po sezonie niewiele tam się działo. Dostaje co jakiś czas zapytania odnośnie jazdy. Mam garstkę kibiców, którzy o mnie pamiętają. To bardzo miłe.

Jak bardzo konkretne są te zapytania?

Zapytania są, ale bez konkretów. Dużo większe zainteresowanie było przed okienkiem transferowym. Odmówiłem kilku naprawdę dobrym ośrodkom, bo chciałem jeździć w Rzeszowie. Byliśmy po słowie z działaczami i nie planowałem zmian. Stal miała być mocna, miała być walka o play-offy i chęć awansu. Jakość wszystkiego, co związane z klubem, miała iść do góry. Zespół był naprawdę mocny i wiem, że pokazalibyśmy kawał dobrego speedwaya.

Nie dostaniecie jednak takiej szansy. Jak zareagował pan na to, co wydarzyło się przed sezonem w Rzeszowie?

Ciężko było zareagować inaczej niż szokiem. Pewnie niektórzy do dzisiaj nie chcą wierzyć w to, że po tylu latach żużla w Rzeszowie nie będzie. Szkoda, że mój klub spotkała taka sytuacja. Szkoda kibiców i wszystkich, którzy chcieli dla żużla dobrze.

Zobacz także: W Rzeszowie ma być wielki żużel! Zaangażowała się m.in. Marta Półtorak

A dlaczego pana zdaniem do tego wszystkiego doszło?

Co doprowadziło do takiej sytuacji, to do końca nie wiem. Na pewno trzeba było skupić się na lidze i spokojnym jej odjechaniu. Ewentualne turnieje czy nowe inicjatywy trzeba było zostawić na lepsze czasy. Zabrakło na pewno dobrej współpracy z miastem. Jest dużo ośrodków dotowanych miejskimi środkami i obu stronom zazwyczaj wychodzi to na dobre. W Rzeszowie się nie udało, a na pewno dałoby się dojść do porozumienia.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Majewski: Zawodnicy nie mogą się chować po meczu

[/color]

Coś jeszcze?

Do tego brak sponsora strategicznego mocno dał się we znaki. Poprzednie lata również nie pozostały bez znaczenia. Mniejsze problemy dałoby się spokojnie zwalczać, gdyby sprawy, które poruszyłem, były w jakimś stopniu uregulowane.

Dużo pan stracił?

Mnóstwo osób straciło. My zawodnicy również. Spółka mimo tego jednak jest i liczę, że jakieś działania w prostowaniu spraw będą ze strony prezesa podejmowane. Słowo ma dla mnie duże znaczenie. A takie zostało dane.

Żałuje pan, że zdecydował się na Stal?

Każdy mądry po szkodzie. Nie żałuję. Był wtedy zaawansowany początek sezonu. Nie mogłem sobie pozwolić na siedzenie, a gdy tylko nadarzyła się okazja startować u siebie, to z niej skorzystałem. Na pewno nie zadecydowały pieniądze, bo podpisałem kontrakt praktycznie za darmo. Inni zawodnicy otrzymali pokaźne sumy za podpisy.

Zobacz także: Kai Huckenbeck do dziś nie wie, co stało się w Rzeszowie

To co pana przekonało?

Wizja awansu i startów klasę wyżej. Byłem u siebie, jeździłem dla swoich kibiców. Mieliśmy świetny zespół. W końcu awansowaliśmy i cel został osiągnięty. Sportowo było bardzo dobrze.

A ile pan na tym wszystkim stracił?

Nie chce wypowiadać się konkretnie na temat finansów.

Co dalej? Jak z przygotowaniami do sezonu?

Przygotowuje się normalnie i będę gotowy do startów. Kondycyjnie jest okej. Jestem na etapie kończenia motocykli. Będę czekał na swoją szansę i mam nadzieje, że długo nie będę musiał tego robić.

Źródło artykułu: