Wiceprezes Wilków: Curzytkowie mają oferty, z którymi nie sposób nam rywalizować (wywiad)

Wilki Krosno starają się wzmocnić formację młodzieżową, bo na razie jedynym juniorem w ich kadrze jest Patryk Zieliński. Na celowniku znaleźli się bracia Michał i Bartosz Curzytkowie ze Stali Rzeszów, ale rozmowy nie są łatwe.

Wojciech Ogonowski
Wojciech Ogonowski
Michał Curzytek w kasku białym WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Michał Curzytek w kasku białym

Wojciech Ogonowski: Od jakiegoś czasu mówiło się o kolejnych transferach do zespołu. Na tapecie znaleźli się Josh Grajczonek i bracia Curzytkowie. Ten pierwszy jak wiadomo wybrał Polonię Bydgoszcz. Na jakim etapie są rozmowy z juniorami Stali Rzeszów?

Grzegorz Leśniak, wiceprezes Wilków Krosno: Z Joshem Grajczonkiem wymieniliśmy się propozycjami warunków umowy. My coś zaproponowaliśmy, on coś zaproponował i na tym się to skończyło. Jeśli chodzi o braci Curzytków, to mają kilka propozycji, z którymi nie sposób nam rywalizować. Istniejemy od kilku miesięcy i nie mamy jeszcze takiego zaplecza finansowego jak inni. Musimy postępować bardzo rozsądnie. Zależy nam na braciach Curzytkach i mam nadzieję, że wkrótce temat się wyjaśni.

Jak wygląda sytuacja z "gośćmi", którzy startowaliby na pozycji juniora? Do niedawna w kręgu waszych zainteresowań byli Bartłomiej Kowalski z Włókniarza i Patryk Rolnicki z GKM-u.

Z Bartłomiejem Kowalskim cały czas rozmawiamy. Spotkaliśmy się i jesteśmy blisko porozumienia. Powiedzieliśmy sobie "tak", a do doprecyzowania zostały szczegóły. Lada dzień kluby z PGE Ekstraligi opublikują oficjalne listy kandydatów na "gości" i będzie można finalizować temat. Jeśli chodzi o Patryka Rolnickiego, to muszę sprostować jedną informację. Nieprawdą jest, że nie kontaktowaliśmy się z GKM-em. Wilki Krosno złożyły oficjalne zapytanie w sprawie zawodnika, ale oczekiwania finansowe klubu z Grudziądza są dla nas zbyt wysokie i nie pozwalają nam na realizację umowy.

ZOBACZ WIDEO Adam Małysz zastąpi Stefana Horngachera? Tego chcą kibice!
Twardo stąpamy po ziemi i cały czas musimy mieć w głowie dyscyplinę finansową. Poświęciliśmy już wiele środków na przejęcie sprzętu od dotychczasowego klubu, poczyniliśmy inne inwestycje i jeszcze wiele wydatków przed nami. Łatwo można stracić nad tym kontrolę, a my chcemy być rzetelnym klubem i myślę, że żaden z naszych partnerów nie jest zawiedziony. Dlatego też nie możemy zagwarantować komuś wpływów, na które nas nie stać.

Czy rozmawiacie jeszcze z innymi zawodnikami?

Nie.

Internetowa zbiórka na zakup sprzętu dla Witalija Kotlara nie przyniosła wielkich efektów (ok. 1700 zł). Czy pomimo tego w marcu należy spodziewać się tego zawodnika w Krośnie?

Witalij to niesamowicie ambitna postać. On już planuje szczegóły przyjazdu do Krosna. W pewnym momencie zapowiedział się nawet na 28 lutego, ale na razie pracujemy nad torem, więc do treningów jest jeszcze trochę czasu. Możliwe, że wraz z innym rosyjskim zawodnikiem, Jewgienijem Sajdullinem, pojawi się w Krośnie w drugiej połowie marca. Obaj są zawodowcami, sami muszą sobie zapewnić sprzęt i przekazali nam, że posiadają już motocykle na ligę polską.

Przeczytaj także: Społecznicy w Polsce są niszczeni i pomawiani. W KSM-ie Krosno mieli już tego dość (wywiad)

A co z posiadającym umowę "warszawską" Pawłem Hlibem? Widać, że zawodnik mocno pracuje nad sobą. Może warto byłoby dać mu szansę, skoro w kadrze macie tylko dwóch krajowych seniorów?

Wszystko jest w jego rękach. Mamy z nim kontakt i wiemy, że się przygotowuje. Najpierw musi jednak odzyskać licencję żużlową. Odnosił międzynarodowe sukcesy w kategorii młodzieżowej i na razie nie wiemy jeszcze, czy będzie musiał przystępować do egzaminu. Jego dyspozycja po pięcioletniej przerwie jest dużą zagadką, choć on sam jest bardzo pewny swojej formy. W drugiej połowie marca będziemy mieli tego weryfikację. Wiadomo, że pierwszy czy drugi wyjazd na tor nie da jeszcze odpowiedzi, ale może się okazać czarnym koniem naszej drużyny. Szuka jazdy i poprosił nas, żeby zgłosić go do jak największej liczby imprez eliminacyjnych z ramienia PZM. Zapewne to uczynimy.

Na stadionie praca wre. Uzupełniacie nawierzchnię, wymieniacie bandę i chyba można powiedzieć, że niebiosa wam sprzyjają. Jeśli utrzyma się dotychczasowa pogoda, to raczej nie powinno być problemu z zakończeniem prac na czas i odpowiednio wczesnym wyjazdem na tor?

Jest szansa, że remont drewnianej bandy zakończy się w przyszłym tygodniu. W najbliższych dniach planujemy jeszcze przegląd dmuchanej bandy, bo jej stan po poprzednim sezonie jest zagadką. Wstępnie wiemy, że część elementów musi być wymienionych, a część wymaga naprawy. Działamy w tej sprawie z MOSiR-em, który jest jej posiadaczem. Trzeba będzie uzupełnić brakujące elementy i doprowadzić ją do jak najlepszego stanu, by treningi mogły się zacząć w połowie marca. Przed nami jeszcze ponowna weryfikacja toru. Dariusz Cieślak dokonywał jej już jesienią, zaznaczył co musi być poprawione i dokładnie według tych zaleceń prowadzimy prace.

Chodziło m.in. o usunięcie gruboziarnistej, nienadającej się do sportu żużlowego nawierzchni. Usunęliśmy ok. 50 ton takiego materiału, a w to miejsce nawożone jest ok. 300 ton granitu. Do tego dojdzie jeszcze glinka ceglasta, by związać nawierzchnię i móc ją przygotować wg tego jak chcemy. Do tej pory różnie z tym bywało. Dzięki konsystencji glinki i granitu o granulacie do 5 milimetrów, będziemy starać się przygotować tor do jak najlepszej rywalizacji dla zawodników.

Czy pod kątem posiadania sprzętu niezbędnego do przygotowania toru i organizacji zawodów jesteście już gotowi do sezonu? Dużą część odkupiliście i otrzymaliście od KSM-u Krosno, ale nie całość.

Każdego dnia pracujemy by skompletować wszystkie urządzenia i żeby były one w jak najlepszym stanie technicznym, aczkolwiek koszty tego są porażające. Nie ma jednak obaw, że czegoś nie będzie. Najważniejszą część sprzętu odkupiliśmy, a część KSM Krosno oddało nam w użytkowanie.

Ponad milion złotych to budżet, o którym mówiliście jeszcze kilka miesięcy temu. Czy wiadomo już ile dokładnie on wyniesie?

Trwają jeszcze pewne rozmowy, by ten budżet maksymalnie zwiększyć. Końcówka marca da wiele odpowiedzi. Wtedy będzie można też powiedzieć coś więcej, podać przybliżoną kwotę budżetu. Jesteśmy młodym klubem, musimy zdobyć zaufanie partnerów biznesowych. Niemal każdego dnia podpisujemy jakąś umowę, więc cały czas to budujemy. Warto też zwrócić uwagę, jakie dotacje otrzymały kluby 2. ligi. W porównaniu z nami są to ogromne kwoty. Polonie Bydgoszcz i Piła - milion złotych, Kolejarz Opole i PSŻ Poznań, ok. pół miliona zł, a my 120 tys. zł. To pokazuje ile musimy zebrać od partnerów, by spróbować walczyć z tymi zespołami.

A jak to jest z pozyskiwaniem sponsorów w Krośnie? Faktycznie jest tak trudno, jak się o tym mówi?

Nie jest łatwo, ale bardzo nam pomaga program i strategia, które przedstawiamy w firmach, a także to, że jesteśmy nowym tworem. Trzeba dbać o partnerów i wiedzieć jak z nimi rozmawiać. Akcje, które planujemy z nimi realizować, mają swoje odzwierciedlenie w rozmowach. Chcemy zaszczepić tego żużlowego bakcyla w jak największej liczbie podkarpackich firm, bo rozmawiamy nie tylko w Krośnie i budować taką platformę dla tych firm. Wiele rozmów jest w trakcie negocjacji i firmy jeszcze się zastanawiają. Liczymy na pozytywne odpowiedzi, by zbudować możliwie najwyższy budżet.

Chcę też zaznaczyć, że budujemy w Krośnie żużel od zera, a solidne podstawy kosztują. Wiele rzeczy chcemy poprawić. Wiele rzeczy do tej pory w ogóle nie funkcjonowało podczas imprez żużlowych. To wymaga dużych nakładów finansowych, ale każdego dnia pracujemy, by realizować nasze plany na możliwie jak najwyższym poziomie.

Hasło, które wam przyświeca, czyli "Apetyt na żużel", chyba okazało się strzałem w dziesiątkę. Patrząc na to co dzieje się w mieście wydaje się, że ten apetyt faktycznie jest. W związku z tym z jakiej frekwencji będziecie zadowoleni?

Gdyby średnia na meczach ligowych wyniosła ok. 3500 osób, to byłby to świetny wynik. Odbieramy wiele sygnałów od osób, które były zrażone nie najlepszymi wynikami w ostatnich latach, że chcą wrócić na stadion. Osobiście znam ludzi np. z Rzeszowa, którzy nie dość, że będą jeździć na mecze do Krosna, to jeszcze zakupili karnet. Staramy się podsycać ten apetyt i liczymy, że będzie jeszcze większy. Chcieliśmy mieć swoje hasło przewodnie, a "apetyt na żużel" ładnie komponuje się z oczekiwaniami nas samych, jako budowniczych klubu, a także naszych partnerów i kibiców.

Przeczytaj także: Rezerwowi na start! Kogoś poniosła fantazja (felieton)

Ceny wspomnianych karnetów są atrakcyjne. Jesteście zadowoleni z wyniku ich sprzedaży?

Dotąd kibice kupili ok. 400 karnetów i myślę, że jest to dobry wynik. Tak tanich karnetów na przestrzeni ostatnich lat nie było. Wiele osób jeszcze zwleka, a marzec jest takim momentem przed startem sezonu, kiedy ludzie jeszcze decydują się na ich zakup. Analizowaliśmy czemu te karnety dotąd nie sprzedawały się zbyt dobrze w Krośnie. Obniżyliśmy ceny, mając w utrzymaniu znacznie droższy zespół. To drużyna jakiej w Krośnie nie było. Chcieliśmy tym samym zrobić ruch w kierunku kibiców, zapraszając ich na stadion.

Karnety są w bardzo przystępnych cenach. Zachęcamy do ich zakupu. Podobnie do zakupu klubowych gadżetów w sklepie Trzynastka w galerii Portius w Krośnie. To takie drobne cegiełki w budowie nowego krośnieńskiego żużla.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy spodziewasz się, że Paweł Hlib wykorzysta szansę i wskoczy do składu Wilków Krosno?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×