Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Jakby pan ocenił miniony sezon w swoim wykonaniu w skali szkolnej?
Adrian Miedziński, zawodnik forBET Włókniarza Częstochowa: Trudno jest oceniać siebie. Myślę jednak, że mógłbym sobie wystawić "czwórkę". Nie było idealnie, ale też nie było źle, więc dlatego po prostu ocena dobra.
Runda zasadnicza była nawet bardzo dobra, ale coś się popsuło w play-offach.
Przyczyn było kilka. Jedna z nich to mniej jazdy po lipcowej przerwie. Wcześniej były upały, które się skończyły i motocykle zaczęły inaczej pracować. Zaczęło się szukanie co jest tego przyczyną, ponadto w międzyczasie zużył się jeden z silników, na którym startowałem. Ogólnie były sprzętowe kłopoty, a wtedy wkrada się nerwówka. Jednak każdy ma takie problemy.
Zobacz również: Zagar potrafi pojechać jak mistrz, ale brak mu regularności. Przyczyna odnaleziona?
Akurat w tamtym czasie padło na pana.
Nie tyle, że padło na mnie, bo tak jak powiedziałem, każdy w sezonie ma jakieś kłopoty. Fredka Lindgren zaczął dobrze sezon, a później już nie było mu tak łatwo. Uważam, że każdemu przytrafiają się różne problemy, natomiast podstawową kwestią jest jak szybko je wyłapiemy. To jest też zależne np. od liczby startów, a w tym okresie było tej jazdy mniej. Na dodatek akurat tak się poukładało, że jak jechaliśmy mecz z GKM-em Grudziądz, to był on przełożony z czwartku na piątek. Ja natomiast właśnie na piątek miałem umówione serwis silników i automatycznie one odpadły. W sobotę nie szło już ich wykonać, a w niedzielę jechaliśmy pierwszy mecz w fazie play-off. Niestety tak wyszło, parę rzeczy miało na to wpływ.
I zaczyna się wtedy robić mętlik w głowie?
Jeżeli coś pracowało, a potem przestało to człowiek się zastanawia. Mała nerwówka się wkrada. Pewne tematy działały przy temperaturach 30 stopni, a później było chłodniej. Jeśli byłoby to takie proste to każdy nie miałby problemów, ale tak nie jest. Te problemy nie raz nie są zależne od nas, bo my wszystkiego pilnujemy i staramy się mieć na jak najwyższym poziomie. Czasami wymiana czegoś na nowe sprawi, że będzie gorzej niż na starym.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Kołodziej i Dudek mówią o gigantycznych kosztach zawodników
[/color]
Żużel zmierza w kierunku Formuły 1, gdzie najdrobniejszy niuans decyduje o wyniku?
Na pewno tak. To nie jest taki żużel jaki był dziesięć czy naście lat temu. Łatwo można sobie to zobrazować. Teraz drobne zmiany, detale takie jak przełożenia czy ustawienia dyszy mają dużo większe znaczenie, bo silniki kręcą więcej obrotów. Wobec tego są bardziej wrażliwe na zmiany.
Nadchodzący sezon będzie dla pana drugim w barwach Włókniarza. Myśli pan, że będzie łatwiejszy czy wręcz przeciwnie?
Pod względem trudności będzie chyba taki sam. Może będzie łatwiej ze względu na to, że czuję się tu bardziej swojsko. Sportowo jednak na pewno nie będzie łatwiejszy. Myślę, że liga będzie bardziej wyrównana niż w zeszłym.
Mówi się o tym, że odstawać będzie lubelski Motor...
Ale nie patrzmy na to, bo takie spekulacje robi prasa. Drużyny są mocne i w Ekstralidze nie ma słabych zawodników. Każdy może pokonać każdego, sprzęt jest bardzo wyrównany i decydują wspomniane przez nas wcześniej detale. Czyli dopasowanie motocykla, przygotowanie toru, pogoda, kontuzje czy po prostu zwykłe szczęście. Tych rzeczy jest mnóstwo, więc trzeba się skupić na tym, by nie mieć do siebie pretensji i wykonać swoją pracę w stu procentach. Jeżeli wszyscy tyle z siebie damy, to można myśleć pozytywnie, ale też nie lubię pompować balonika. To niczemu nie służy. Na pewno nie jest to motywujące, tylko wręcz odwrotnie - deprymujące.
Ucieszył się pan, że do Włókniarza dołączył Paweł Przedpełski? Wiele lat spędziliście razem w toruńskim zespole.
Tak, cieszę się. W ogóle drużyna, teoretycznie, jest mocniejsza. Mamy dwóch solidnych juniorów i piątkę seniorów, ale w innych zespołach jest podobnie. Na pewno Fogo Unia Leszno ma najmocniejszych młodzieżowców, natomiast mam nadzieję, że nasi juniorzy będą drugą siłą. Ja oczywiście będę służyć radą, pomocą, co czyniłem w zeszłym sezonie. Wszystko po to, aby drużyna jechała jak najlepiej.
Czytaj także: Paweł Przedpełski: To nie czas na przetrenowanie. Trzeba być przygotowanym
Między innymi użyczał pan sprzętu Tobiaszowi Musielakowi.
No tak, jeżeli trzeba to jestem skłonny do pomocy, do użyczenia motocykla, przejechania się, dopasowania. Nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Oczywiście łatwiej to wszystko wychodzi, jeżeli jest się w formie. Wtedy jest większa pewność siebie i wszystko układa się łatwiej.
Na koniec pytanie o odchodzącego na emeryturę tunera Jana Anderssona. Korzystał pan z jego sprzętu?
W zeszłym sezonie nie, ale ogólnie biorąc korzystałem z jego usług. Jednak w tamtym sezonie nie miałem silników z jego warsztatu.