W piątek Grzegorz Zengota zaliczył upadek na crossie. W efekcie złamał prawą nogę. Zdarzenie miało miejsce w Hiszpanii, gdzie żużlowiec poleciał trenować. Od razu trafił do szpitala, a tamtejsi lekarze stwierdzili, że konieczna jest operacja. Zengota już ma ją za sobą.
- Na ten moment wszystko jest w trakcie - mówi nam Jakub Kępa, prezes Speed Car Motoru Lublin. - Grzegorz jest po jednym zabiegu. Będzie jednak jeszcze jeden. Po nim wszystko już będzie w porządku. Więcej nie mogę powiedzieć, bo dzieli nas odległość i nie o wszystkim wiem. Trudno mi zatem określić, kiedy żużlowiec wróci na tor. W tej chwili byłoby to wróżenie z fusów.
Trudno powiedzieć, jak poważna jest kontuzja Zengoty i ile potrwa jego absencja. Do tego trzeba większej ilości danych. Na pewno jednak można mówić o tym, że Motor ma teraz problem. Zengota jest jednym z trzech nowych zawodników beniaminka. Jako polski senior miał stanowić naprawdę ważne ogniwo. Po kontuzji Zengoty lublinianie są skazani na Pawła Miesiąca i Dawida Lamparta. Trudno jednak określić ich mianem pewniaków na Ekstraligę.
Swoją drogą, to Zengota nie ma ostatnio dobrej passy. Rok temu praktycznie stracił sezon, choć z powrotem do Falubazu wiązał wielkie nadzieje. Okazało się jednak, że jazda w domu nie wyszła mu na dobre. Nie było wyników, dokuczali mu kibice. O tym, że nie będzie jeździł w Falubazie, dowiedział się na Gali PGE Ekstraligi 2018. Wtedy stało się jasne, że klub dograł Martina Vaculika i Zengota nie będzie już potrzebny.
Czytaj także: Motor straci na kontuzji Zengoty?
W Motorze Zengota podpisał świetny kontrakt. Na tym jednak, przynajmniej na razie, dobre informacje się kończą. Żużlowca czeka jeszcze jedna operacja, a potem rehabilitacja.
ZOBACZ WIDEO Ciekawe słowa Dudka o Pedersenie. Jeździli razem w parze i wygrywali 5:1
To jednak noga i to prawa, pytanie jak ją złamał? i w którym miejscu bo może być po sezonie też.