"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Współczuję Motorowi Lublin. Dostali straszny podmuch wiatru w oczy i nie chciałabym być w ich skórze. Kontuzja Grzegorza Zengoty sprawiła, że znaleźli się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Jeśli prawdą jest, że Grzesiek nie będzie zdolny do jazdy przez znaczną część sezonu, a przynajmniej nie w pierwszych kolejkach, to twierdzę, że Motor mimo transferu Grigorija Łaguty, mało tego, że nie wrócił do punktu wyjścia, on wylądował w jeszcze gorszym położeniu. Przecież Rosjanin także nie będzie dostępny w pierwszej połowie sezonu.
Lublinianie już w pierwszej kolejce podejmują MRGARDEN GKM Grudziądz, ale akurat ten beniaminek różni się od poprzednich. Stosunkowo dawno nie było go w PGE Ekstralidze więc dla wszystkich przyjezdnych miejscowy tor nosi znamiona dość zagadkowego. Żużlowcy gości nie wiedzą czego się tam spodziewać. Najlepsi obcokrajowcy praktycznie w ogóle nie mieli okazji tam występować. Dlatego mimo braku Zengoty, nie przekreślałabym szans Motoru na sukces podczas inauguracji. Z drugiej strony grudziądzanie marzący o czymś więcej niż tylko walka o utrzymanie, stają przed olbrzymią gratką na wykorzystanie daru od losu.
Czytaj także: Karol Baran: Odmówiłem kilku dobrym klubom. Wierzyłem w Stal
Każdy uraz, bez względu na pozycję zawodnika w zespole, osłabia jego morale. Pamiętam takie zderzenie za swojej prezesury w Rzeszowie, gdy Scott Nicholls uległ wypadkowi w jednym z turniejów Grand Prix. Dzień później miał dojechać na zawody ligowe w Tarnowie. Niestety, obrażenia były na tyle poważne, że Anglik nie mógł nas wspomóc. Skazano nas na pożarcie jeszcze przed pierwszym wyścigiem. Wówczas jeden z zawodników, na którego nikt nie liczył, zaprezentował genialną dyspozycję. Pojechał spotkanie życia, zdobywając najwięcej punktów, później nie zbliżając się nawet do tego dorobku. Ten przykład pokazuje, że różne rzeczy zdarzają się w sporcie i nie należy na nikogo stawiać krzyżyka zawczasu.
Motor nie jest mi obojętny i trzymam za niego mocno kciuki. Znajduje się tam obecnie mocny zaciąg rzeszowski, któremu kibicuję. Być może przed Dawidem Lampartem i Pawłem Miesiącem szerzej otwiera się furtka na pokazanie swoich umiejętności. Działacze dużo obiecują sobie po zdolnej młodzieży m.in. z Wiktorem Lampartem. Inna sprawa, że sztab szkoleniowy z kolejnym rzeszowianinem Maćkiem Kuciapą stoi przed karkołomnym zdaniem. Kontuzja Zengoty zdecydowanie zawęża wszelkie pole manewru. Poza tym olbrzymim sentymentem darzę kierownika drużyny - Jacka Ziółkowskiego. Współpracowałam z nim wiele lat i z całą stanowczością mogę powiedzieć, że jest mi bardzo bliski. Sentyment jest zatem nie podwójny, a nawet poczwórny!
Czytaj także: W Rzeszowie będzie wielki żużel. Zaangażowała się Marta Półtorak
Wracając na chwilę do Dawida i Pawła, oni muszą ten stan potraktować jako sprzyjającą okoliczność. Obaj doskonale znają obiekt w Lublinie i albo teraz wykorzystają swoje pięć minut, albo kolejna okazja już się nie nadarzy. Nie ma co prawda walki o skład, ale presja towarzyszy zawsze i od niej nie uciekniemy. Nie ciąży ona przecież tylko na Lamparcie, czy Miesiącu, lecz na każdym zawodniku. Oczywiście, na danych sportowców patrzymy przez pryzmat ich dotychczasowych dokonań. Zawsze jednak zaznaczam, że sezon sezonowi nierówny. Życzę obu panom, aby zastąpili Zengotę w sposób godny!
Marta Półtorak
ZOBACZ WIDEO Ważna rola ojców w żużlowych teamach. Zmarzlik i Janowski zdradzają szczegóły
Ja też dobrze życzę klubowi z Krosna.