"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.
***
Na tapecie jest obecnie sprawa odejścia z ROW- Rybnik Grigorija Łaguty. Nie mnie oceniać jak wygląda ona od środka. Nie jestem do tego upoważniona, nie znam za wiele szczegółów, nie chcę więc kogoś urazić. Wiem natomiast, że prezes Krzysztof Mrozek był wielkim wsparciem dla Rosjanina podczas gdy ten odbywał karę wynikającą z dopingowej wpadki.
Teraz obaj panowie są dla siebie wrogami, bo według prezesa z Rybnika Łaguta go oszukał, nie dotrzymał obietnicy i poszedł do Speed Car Motoru Lublin wybierając dużo większe pieniądze. Pamiętajmy, że odpowiadamy nie tylko za czyny, ale także za słowa. Musimy się wzajemnie szanować i brać odpowiedzialność za to co mówimy.
Czytaj także: Krzysztof Cugowski: ROW bez Łaguty wygra ligę, Motor z Łagutą powalczy o czwórkę
Tak jak Jakub Kępa. Mam wielkie uznanie dla prezesa lubelskiego klubu. Beniaminek PGE Ekstraligi znalazł się w trudnym położeniu, a mimo to nie sięgnął po Grega Hancocka, który przed poprzednim sezonem wywinął im numer, wymiksowując się z wcześniejszych ustaleń i podpisując ostatecznie kontrakt w Rzeszowie.
Panowie podali sobie ręce, wydawało się, że dobili targu. No właśnie, wydawało. Po roku, gdy nadarzyła się okazja do ponownego ściągnięcia Amerykanina, nie wziął go już do siebie. Nie widział możliwości dalszej współpracy z Hancockiem. Kępa potraktował sprawę ambicjonalnie i honorowo, w imię zasady, że słowo droższe od pieniędzy, nawet kosztem wzmocnienia drużyny. Nie ugiął się, nie udawał, że jak ktoś napluł mu twarz to powie, że padał deszcz. Za takie podejście - oklaski przy otwartej kurtynie.
Teraz naprawdę trudno znaleźć dżentelmenów z krwi i kości. Napotkałam na swojej drodze żużlowców nie zachowujących się fair, ale o nich nie warto rozprawiać. Wolałabym zatrzymać się przy facetach, u których słowo lojalność znaczy więcej niż kwoty pod kontraktem.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Kołodziej i Dudek mówią o gigantycznych kosztach zawodników
[/color]
Umówiłam się kiedyś z Nickim Pedersenem na pewne warunki. Niestety z jakiś względów pod znakiem zapytania stanęła licencja dla naszego klubu na występy w Ekstralidze. Zagrałam wtedy z Duńczykiem w otwarte karty. Powiedziałam, że w tej chwili nie mogę z tobą sfinalizować naszych ustaleń ponieważ nie wiem, czy zostaniemy dopuszczeni do startów w lidze. Jeśli spełni się czarny scenariusz, jesteś wolny.
Po wielu latach jeden z prezesów z najwyższej klasy rozgrywkowej przyznał mi się, iż za moimi plecami kusił Pedersena bajecznymi kwotami. "Nie wiem jak to zrobiłaś, bo zaproponowaliśmy mu niewyobrażalne na tamte czasy pieniądze. Duńczyk przekazał nam tylko, że obiecał, iż poczeka i nie ma zamiaru z nami w ogóle dyskutować". Przyznam szczerze, czułam olbrzymie zaskoczenie. Nicki nigdy mi się do tego nie przyznał.
Czytaj także: Jan Krzystyniak: Sam Łaguta nie utrzyma Motoru
Innym razem spotkałam się z Lee Richardsonem. Siedząc w restauracji spisaliśmy nasze oczekiwania na serwetce. Dogadaliśmy się. Niedługo potem Lee zadzwonił do mnie i zaczął od tego, że oczywiście wie na co się ugadaliśmy, ale w innym klubie przebitka jest kilkukrotna. Powiedziałam, że nic nie parafowaliśmy więc jeśli chcesz i uważasz, że ominie cię w życiu coś wielkiego, masz potem żałować, nie będę cię trzymać na siłę. Nazajutrz ponownie odebrałem połączenie od Lee. Przyznał mi rację. "Skoro tak ustaliliśmy, nie będę rzucał słów na wiatr" - powiedział. Koniec końców Anglik został w Rzeszowie.
Twardą skórę należy mieć nie tylko w biznesie i sporcie, ale całym życiu. Chcę jednak zaznaczyć, że dopóki nie przelaliśmy naszych wymagań na papier, nie byłam pewna, czy dany zawodnik nie puści mnie kantem. Lata doświadczeń nauczyły mnie, że musimy mieć z tyłu głowy plan B. Bez względu na okoliczności trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność. A etyka jest szalenie ważna. Jeśli chcemy funkcjonować w jakimkolwiek środowisku, nie tylko na chwilę, przez dzień, rok, lecz dłużej, pamiętajmy, że twarz ma się tylko jedną. W każdej chwili ktoś może nam "wyciągnąć papiery" z przeszłości, dlatego postępujmy tak, jakbyśmy chcieli żeby inni postępowali wobec nas.
Marta Półtorak