Bez Hamulców 2.0 to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.
***
Jeden taki napisał tekst krytyczny o nowym regulaminie przyznawania akredytacji. Problem w tym, że facet jest sędzią we własnej sprawie. W GKSŻ mają trochę zdjęć przysłanych przez kibiców, na których widać, jak pan dziennikarz sączy sobie w trakcie zawodów piwko. Żeby nie było wątpliwości, to na szyi dynda mu sznurek z plakietką z napisem media.
Żeby było zabawniej, to tenże autor był do niedawna objęty zakazem stadionowym. Ten punkt także pojawił się w regulaminie przyznawania akredytacji. Kluby, zgodnie z zaleceniami GKSŻ, mają obowiązek odrzucać wnioski dziennikarzy mających zakaz stadionowy. Znowuż zgadzam się w 100 procentach.
Czytaj także: Stal ostatnią deską ratunku dla Kildemanda
Inna sprawa, że nie mogę pojąć, jak poważny dziennikarz może w ogóle mieć zakaz stadionowy. Tak to jednak jest, jak się jedzie na zawody nie po to, żeby pracować, ale po to, żeby sobie wypić. Czasami alkohol uderza do głowy i potem jest kłopot. Ochrona się przyczepi, procenty buzują, łapy idą w ruch.
Jak dla mnie zapisu o zakazie alkoholowym dla dziennikarzy w ogóle nie powinno być. Jest rzeczą oczywistą, że jak człowiek jest w pracy, to tym się zajmuje. Picie piwa jest dobre na inną okazję. Szkoda, że nie dla wszystkich jest to oczywiste. A problem jest, bo sam widywałem osoby podające się za dziennikarzy, jak piją wódeczkę z osobami zwycięskiej drużyny.
Przykre dla mnie jest też uzasadnienie wprowadzenia zmian w regulaminie przyznawania akredytacji. Cytuję, "wprowadzamy zakaz picia piwa dla dziennikarzy, bo zawodnicy skarżą się, że często udzielają wywiadów osobom, od których zionie alkoholem". Serio? To jakaś masakra. Dobrze, że nie usłyszałem, że w tym gronie są moi dziennikarze, bo chyba bym się załamał.
ZOBACZ WIDEO Będzie zz-tka za Joannę Cedrych? Co z Tomaszem Dryłą?
Wiem za to ponad wszelką wątpliwość, że w gronie tych, od których czuć są ci, co to na każdym kroku nas podszczypują i piszą, jacy to źli jesteśmy. Panowie, proponuję wam, żebyście następnym razem, zanim będziecie chcieli coś napisać o żużlu na WP SF, napili się piwa i zasadniczo dali sobie z pisaniem spokój. Przynosicie naszej branży wstyd.
Tak jak zgadzam się z zapisami, że nie ma wstępu dla dziennikarzy z zakazem stadionowym i tych, co piją w pracy, tak kompletnie nie trafia do mnie punkt regulaminu przyznawania akredytacji mówiący o tym, że dziennikarz może publikować jedynie dla tego medium, z którego był akredytowany. GKSŻ tłumaczy obostrzenie tym, że potem pojawiają się kiepskie teksty, bo dziennikarz robi na meczu wywiad, tnie go na kawałki i potem publikuje dwa, albo nawet trzy newsy. Tymczasem GKSŻ chce dbać o jakość tego, co pisze się na temat żużla.
Moje pytanie brzmi, czy GKSŻ chce się bawić w cenzora lub redaktora naczelnego? Przecież tutaj jest jakieś pomylenie ról. Żużlowa centrala, z całym szacunkiem, nie jest od oceny pracy poszczególnych redakcji. Za to odpowiada redaktor, szef działu, ale nie działacz GKSŻ. Jeśli ktoś puszcza kiepskie teksty, to jego problem. Ludzie w końcu przestaną go czytać.
Czytaj także: Prokuratura w Gliwicach zajmie się sprawą Mrozka
Idąc tym tropem, nie podoba mi się również zapis zakazujący fotoreporterom wrzucania (sprzedawania) tych samych zdjęć kilku różnym mediom. To moja sprawa, czyje fotografie biorę. Ktoś, kto wpadł na ten pomysł, wchodzi tutaj z butami w prywatne sprawy poszczególnych redakcji. Jeśli fotoreporter jest na tyle dobry i obrotny, że potrafi zainteresować kilka serwisów, to dajmy mu pracować, a nie rzucajmy kłód pod nogi.