O gorzowskim torze, który stawia na nogi zawodników, krążą legendy. Jedna z nich mówi, że nie byłoby złota Tomasza Golloba w Grand Prix, gdyby nie związał się ze Stalą. Teraz mariaż ze Stalą ma pomóc Peterowi Kildemandowi. - On lubi techniczne tory, walkę na łokcie, więc gorzowski owal jest dla niego stworzony - mówi nam Bogusław Nowak, legenda Stali.
Kildemand od 3 lat jest na fali opadającej, ale jak się bliżej przyjrzeć jego wynikom z tego okresu, to zdecydowanie lepiej wypada właśnie na torach krótkich i technicznych. Chodzi zarówno o ligę szwedzką, duńską, jak i występy w Grand Prix, gdzie najlepiej wyglądał na torach jednodniowych. - Dlatego jazda w Stali to dla niego wóz albo przewóz. Dostanie, to co lubi i jeśli chce zarabiać na żużlu pieniądze, musi to wykorzystać - komentuje Nowak.
Czytaj także: Motor przebije Stal. Karnetowe szaleństwo w Lublinie
- Ja to widzę tak, że Peter przyjeżdża do Gorzowa na dwa, trzy tygodnie i katuje ten tor, żeby się go nauczyć na pamięć. A łatwo nie będzie, bo na tym obiekcie o dwóch różnych łukach trzeba myśleć. Myślę jednak, że Kildemand jest na takim etapie kariery, że już zrozumiał, że bez ciężkiej pracy nie wróci do gry - stwierdza nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia
Zdaniem Nowaka tylko przy dobrej jeździe Kildemanda Stal może awansować do czwórki. - Jeśli on zastąpi Vaculika, to Stal będzie wśród najlepszych. W innym razie można o tym zapomnieć. Rok temu punktów Kildemanda zabrakło Unii Tarnów do utrzymania. Rozmawiam z kibicami Stali i wiem, że mają nadzieję, że tym razem punkty Kildemanda dadzą Stali play-off.
Czytaj także: Prezes Stali ma pomysł. Chce robić narkotesty
Kildemandowi może pomóc to, że poza trenerem Stanisławem Chomskim chyba nikt tak na poważnie na niego nie liczy. Jeśli więc po cichu będzie robił swoje, to z czasem wróci u niego równowaga, pewność siebie, a i głowa (z tym był ostatnio problem równie duży, jak ze sprzętem) zacznie normalnie funkcjonować. Tor z pewnością nie będzie mu przeszkadzał. Nowak zauważa, że nawet przeciętniacy często wznosili się w Stali na wyżyny. My dodajmy, że Rune Holta, choć wybitnym technikiem nigdy nie był, poszedł do Stali po trzydziestce i nauczył się tam jeździć.