Wielki głód jazdy Patryka Dudka. Obdzwaniał kolegów, bo bał się, że Niemcy zamkną mu stadion
Patryk Dudek nie dokończył sezonu 2018 z powodu kontuzji ręki. Żużlowiec Falubazu Zielona Góra stracił przez to szansę na medal w Grand Prix. Teraz czuje głód jazdy, co najlepiej obrazują scenki z niemieckiego Wittstock.
Gospodarze obiektu powiedzieli Patrykowi, że mogą otworzyć bramy stadionu i zorganizować trening 1 marca, ale musi się na nim pojawić minimum 5 zawodników. Krystian Plech, menedżer żużlowca, powiedział nam, że Dudek chwycił szybko za telefon i obdzwonił kolegów. Głód jazdy był tak wielki, że szybko zmontował ekipę i dzięki temu wydłużył swój pobyt w Wittstock.
Czytaj także: Sparta Wrocław nie ma ciśnienia na kontrakt Grega Hancocka
O wielkim apetycie Dudka na jazdę mówi również jego menedżer z Falubazu Adam Skórnicki. - W Zielonej Górze mieliśmy okazję trenować na torze tylko raz, bo pogoda kiepska, ale i po tych jednych zajęciach mogę powiedzieć, że z dużym optymizmem patrzę na tegoroczne występy Patryka. Dyskomfortu po kontuzji nie ma, głód jest wielki, jest też ogromna koncentracja na jak najlepszym wykonaniu zadań, których wykonanie sprawi, że będzie dobrze przygotowany do sezonu - mówi Skórnicki.
- Patryk na pewno jest podwójnie zmobilizowany, bo przed kontuzją był na trzecim miejscu w Grand Prix. Ostatni występ ligowy też zakończył z kompletem punktów - przypomina menedżer Falubazu, co tylko uświadamia nam, że w przypadku Dudka chodzi wyłącznie o to, by w spokoju popracować nad formą i sprzętem, a reszta sama przyjdzie.
Czytaj także: Dla właściciela Get Well Toruń 50 tysięcy to pestka
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>