Przedstawiciele Orła Łódź od początku sceptycznie podchodzili do możliwości rozegrania meczu z PGG ROW-em Rybnik, po tym jak w sobotę Górny Śląsk nawiedziły obfite opady deszczu. Doprowadziło to do tego, że spotkanie rozpoczęło się z ponad półgodzinnym opóźnieniem.
Wcześniej odbyła się próba toru, na której łodzian reprezentowali Tobiasz Musielak oraz Dawid Wawrzyniak. Goście tylko raz wypróbowali nawierzchnię, z prawa do kolejnego wyjazdu na tor zrezygnowali. O ile Musielak pozytywnie oceniał jego stan, o tyle negatywnie na jego temat wypowiadał się junior Orła.
Czytaj także: Troy Batchelor skomentował odwołanie meczu
Meczu nie udało się jednak dokończyć, po tym jak w drugim wyścigu doszło do upadku Piotra Pióro i Przemysława Giery. Łodzianie zgłaszali bowiem zastrzeżenia do toru.
- Gospodarz zrobił wszystko, by przygotować tor do zawodów. Pogoda jest jaka jest, ale na drugim łuku zrobiła się koleina i to nie jest "sklejone" - powiedział trener Lech Kędziora w rozmowie z Eleven Sports.
Szkoleniowiec gości nie ukrywał, że w tej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem było odwołanie zawodów. - Tor nie gwarantował równej jazdy. To było widać. Rozegraliśmy jeden wyścig, drugi został przerwany - dodał Kędziora.
Czytaj także: Mocne słowa Woryny na temat meczu w Rybniku
Początkowo wydawało się, że mecz zostanie przełożony na niedzielę. Tak się jednak nie stało. Kluby w porozumieniu z GKSŻ muszą ustalić nowy termin rozegrania zawodów.
ZOBACZ WIDEO Problem z Hancockiem? Nie pasuje do koncepcji i filozofii Sparty