- Nie chodzi o to, że kombinujemy z torem. Goście z Gniezna nie mieli do niego żadnych zastrzeżeń, ale i tak nie potrafili się połapać - mówi nam prezes Radosław Strzelczyk. Przypomnijmy, że Arged Malesa TŻ Ostrovia pokonała Car Gwarant Start aż 56:34. Po meczu goście byli zszokowani. Okazało się, że ustawienia, które stosowali wcześniej na torze w Ostrowie, tym razem kompletnie się nie sprawdzały.
- Z moich obserwacji i rozmów z trenerem czy zawodnikami wynika, że tor stał się naszym dużym atutem. Powoli się go uczymy, ale wiemy już, w jaki sposób należy go przygotować. Największa różnica dotyczy ustawień. W Ostrowie "chodzą" teraz zupełnie inne przełożenia. Poza tym możemy bardziej panować nad nawierzchnią. Nic nie odbywa się jednak kosztem bezpieczeństwa - tłumaczy Strzelczyk.
Zobacz także: Niespodzianka dla kibiców TŻ Ostrovii. Najbliższy mecz obejrzą na telebimie
Ostrowski tor z każdym dniem zachowuje się coraz lepiej. W klubie przekonują, że niebawem kibice będą świadkami jeszcze bardziej pasjonujących widowisk. - Spodziewam się przede wszystkim większej liczby mijanek, choć już w meczu ze Startem Gniezno mieliśmy trochę ciekawej walki. Renat Gafurow potrafił toczyć zażarty bój i dopiąć swego dopiero na ostatnich metrach. Cieszymy się, bo nasz tor na pewno nie jest jednowymiarowy. Może być bardziej pod koło, ale równie dobrze twardo. Wiadomo, że są jeszcze komisarze, którzy nie na wszystko pozwolą, ale doskonale to rozumiemy i wiemy, co robić, żeby nasi zawodnicy nie mieli powodów do narzekań - podsumowuje Strzelczyk.
Zobacz także: Jakobsen i Jabłoński zasłużyli na "jedynkę". Berntzon był prawie perfekcyjny
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Widzę Włókniarza w finale PGE Ekstraligi