To miał być wielki powrót Daniela Bewleya do składu PGG ROW-u Rybnik. Brytyjski żużlowiec zachwycał śląską publicznością przed rokiem, ale pod koniec minionego sezonu doznał koszmarnej kontuzji i pod znakiem zapytania stały nawet jego występy na torze w tym sezonie.
20-latka zabrakło wśród "Rekinów" w Gnieźnie, ale miał dostać swoją szansę przeciwko Orłowi Łódź. Przed weekendem pojawił się nawet w Polsce... i w meczu nie pojechał. Gdy w niedzielę ruszały zawody, wrzucił na Instagram zdjęcie z wrocławskiego lotniska.
Czytaj także: Milik nie wie, co się dzieje z żużlem
- Bewley był w Rybniku i na tym można zakończyć temat. Nie będę więcej mówić o tym, bo chcemy we własnym gronie wszystkie sprawy rozstrzygać - powiedział trener Piotr Żyto po niedzielnym spotkaniu, w którym PGG ROW pokonał łódzkiego Orła 53:37.
ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Zdawałem sobie sprawę, że czeka mnie ciężki sezon we Wrocławiu
- Oczywiście Bewley będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu na kolejne mecze. Cały czas jest. Musi tylko zmienić swoje postępowanie - dodał po chwili Żyto.
Bardzo szybko po rybnickim parku maszyn rozniosła się plotka, że klub miał za złe Bewleyowi, że ten w sobotę publikował na Instagramie zdjęcia z prac torowych. Było na nich widać, jaki tor na niedzielny pojedynek szykują gospodarze, co mogło ułatwić zadanie gościom z Łodzi.
Inni twierdzili, że Żytę do zmiany w składzie przekonała świetna postawa na treningach Siergieja Łogaczowa. Rosjanin odpłacił się za otrzymane zaufanie, bo zdobył przeciwko Orłowi 5 punktów i bonus. - Wiedziałem już po piątkowym treningu, że jadę w meczu - powiedział Łogaczow.
Czytaj także: Protasiewicz nie rozpacza po porażce we Wrocławiu
To kolejne zamieszanie z Bewleyem w ostatnich dniach. Gdy rybniczanie jechali na mecz wyjazdowy Nice 1.LŻ do Gniezna, brytyjski żużlowiec przyleciał do Polski. Tyle że obrał wtedy kierunek na Wrocław i pojawił się w boksie Maxa Fricke podczas spotkania Betard Sparty z Stelmet Falubazem Zielona Góra.