Finał Złotego Kasku w Pile miał wyłonić nazwiska żużlowców, którzy reprezentować będą Polskę w eliminacjach do SGP oraz SEC. Odwołanie zawodów ze względu na fatalny stan toru sprawiło, że zawodnicy nie wiedzą na czym stoją.
- Burza mózgów trwa i to jest totalnie poza nami. Czekamy na informacje - powiedział Tobiasz Musielak, zawodnik Orła Łódź, który w sobotę miał startować w Pile.
Czytaj także: Piotr Żyto nie przejął się krytyką
25-latek i Kacper Woryna byli jedynymi zawodnikami z Nice 1.LŻ, którzy tego dnia znajdowali się na liście startowej Złotego Kasku. Musielak nie ukrywa jednak, że nie miał najmniejszego problemu, by poprzeć bardziej doświadczonych kolegów z PGE Ekstraligi i nie wyjechać w sobotę na tor.
ZOBACZ WIDEO Świetny Tai Woffinden. Zobacz skrót meczu Betard Sparta Wrocław - Stelmet Falubaz Zielona Góra
- W Pile zastaliśmy tor w kiepskim stanie. Gołym okiem można było zobaczyć fale na nawierzchni, gwoździe wystające z band na prostych. Nie wspomnę o krawężniku. Oczekujemy odpowiedniego podejścia i zrozumienia w drugą stronę - dodał żużlowiec Orła.
Musielak podkreślił przy tym, że nie ma pretensji do działaczy Euro Finannce Polonii Piła za wydarzenia, jakie miały miejsce przy okazji próby odjechania Złotego Kasku. - Nie chcę wbijać szpilki klubowi z Piły, bo działacze tam starają się o to, by żużel w tym mieście przetrwać. Mają ciężkie zadanie, ale zastanówmy się czy jest sens organizować zawody takiej rangi na II-ligowych torach - stwierdził.
Czytaj także: Żużlowcy PGG ROW-u nie spełnili woli prezesa
Wychowanek leszczyńskiej Unii zwrócił też uwagę na to, że coraz częściej nakłada się różnego rodzaju kary na żużlowców. To bez wątpienia miało wpływ na ich postawę i doprowadzenie do odwołania turnieju w Pile.
- Oczekuje się od nas zawodników w Nice 1. LŻ czy PGE Ekstraligi profesjonalnego podejścia. Musimy stać na polach startowych w danej chwili. Jak tak nie jest, to jest kara. Musimy mieć ściągane kołnierze do wywiadów. Jak tego nie zrobimy, to jest kara. To są rzeczy, które w trakcie zawodów możemy przeoczyć, bo to jest trudne do zrealizowania, gdy ktoś ma wyścig po wyścigu czy też sytuacja w meczu nie jest łatwa - podsumował Musielak.
Muszą wyjąć "głowy z piasku" i decydować o terminie i miejscu, a na pewno o ludziach do jazdy...
Tylko nie mowcie ze buteleczka-zero-siódemka bo mnie rozsadzi