Tobiasz Musielak nie szukał rewanżu na byłym klubie. "Nie doszukujmy się takich rzeczy"

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Tobiasz Musielak w kasku czerwonym

- Ludzie się śmieją, że jadę na 600-tkach - mówił po meczu w Rybniku Tobiasz Musielak, który wyrasta na zdecydowanego lidera Orła Łódź. W niedzielę w starciu ze swoim byłym klubem zdobył 15 punktów.

Żużlowcy Orła Łódź wygrali w Rybniku pięć biegów, z czego aż trzy "trójki" były autorstwa Tobiasza Musielaka. 25-latek zakończył zawody z 15 punktami na koncie, ale nawet jego świetna dyspozycja nie uchroniła przyjezdnych od wysokiej porażki (37:53).

- Ludzie się śmieją, że jadę na 600-tkach. Jest u mnie pewna zmiana. Jarek Krawczyk działa z moimi silnikami. Jest szybko, jak widać - mówił po meczu Musielak, który w roku 2017 reprezentował barwy rybnickiego ROW-u i zdążył dość dobrze poznać obiekt przy ul. Gliwickiej.

Wówczas "Rekiny" spadły z PGE Ekstraligi i były trapione mnóstwem problemów. Można do nich zaliczyć m.in. dopingową wpadkę Grigorija Łaguty, kontuzję Fredrika Lindgrena czy właśnie nierówną formę Tobiasza Musielaka.

Czytaj także: Rybnicki monolit kontra Tobiasz Musielak

ZOBACZ WIDEO Świetny Tai Woffinden. Zobacz skrót meczu Betard Sparta Wrocław - Stelmet Falubaz Zielona Góra

Zawodnik Orła zaprzeczał, jakoby specjalnie motywował się na pojedynek z byłym pracodawcą. - Nie doszukujmy się takich rzeczy. Jestem z chłopakami z Rybnika i prezesem Mrozkiem w dobrych relacjach. Rozstawaliśmy się w przyjaznej atmosferze, pozostaliśmy dobrymi znajomymi - zapewnił.

Dla Musielaka obecny sezon może okazać się kluczowy pod kątem dalszej kariery. Wychowanek leszczyńskiej Unii zdecydował się bowiem zrobić krok w tył i wybrał jazdę w Nice 1.LŻ. Rywalizacja na niższym szczeblu rozgrywek może okazać się kluczem do sukcesu, bo już pierwsze spotkania pokazują, że zawodnik Orła będzie pierwszoplanową postacią ligi.

- Nie zastanawiam się nad tym, czy to dla mnie szansa powrotu do PGE Ekstraligi. Mam swoje cele na ten sezon i zobaczymy jaki wynik będzie na jego zakończenie. Nie oszukujmy się. To dopiero kwiecień i wszystko może się wydarzyć. We wrześniu czy w październiku będziemy o tym myśleć, ale sporo czasu do tego momentu. Na razie skupiam się nad tym, co jest - dodał żużlowiec pochodzący z Wielkopolski.

Czytaj także: Bewley musi zmienić swoje postępowanie

Musielak ma przy tym świadomość, że Orzeł jako drużyna rozczarował w Rybniku. Zwłaszcza, że goście udanie weszli w mecz i na samym początku objęli prowadzenie.

- Mieliśmy zupełnie inne cele na to spotkanie, ale rybniczanie mają opanowany swój tor. Są szybcy, zwłaszcza Troy Batchelor. Przekonałem się o tym aż trzykrotnie. Czasem się tak zdarza, że początek układa cały mecz. Tym razem było odwrotnie. Jest 16 punktów do tyłu. Postaramy się to odrobić u siebie, ale będzie to bardzo trudne zadanie. Rybniczanie mają kim jechać - podsumował.

Źródło artykułu: