W niedzielnym meczu PGG ROW Rybnik łatwo pokonał Orła Łódź 53:37. Wprawdzie gospodarze nieco ospali weszli w spotkanie, ale z upływem kolejnych wyścigów zaczęli stopniowo powiększać przewagę. Mają tym samym spore szanse na bonus, bo pod koniec rundy zasadniczej udadzą się do Łodzi z 16-punktową zaliczką.
Jednak zawodnicy "Rekinów" dalecy są od popadania w hurraoptymizm. - Prezes Mrozek chciał wyniku 55:35, więc nie spełniliśmy jego woli. Jednak myślę, że to jeszcze nadrobimy - żartował po zawodach Kacper Woryna, kapitan PGG ROW-u.
Czytaj także: Robert Chmiel bohaterem PGG ROW-u
22-latek ma świadomość tego, że sam nie jest jeszcze w najwyższej formie i można od niego oczekiwać lepszych występów na torach Nice 1.LŻ. - Mam nad czym pracować, bo paru błędów się nie ustrzegłem. Jak na razie jest dobrze, ale szukamy czegoś, aby było jeszcze lepiej - dodał.
Woryna nie chciał też szukać przyczyn słabszego początku spotkania w wykonaniu PGG ROW-u. - Każde tłumaczenie będzie słabe. Nie można tak mówić, że tor nas zaskoczył. Każdy przypuszczał, że coś innego będzie pasować i założył różne ustawienia. Dopiero od drugiej serii zaczęliśmy jechać. Musimy się skoncentrować, aby kolejnego meczu nie zaczynać w taki sposób - stwierdził rybnicki żużlowiec.
Czytaj także: Łogaczow może liczyć na Łagutę
Rybniczanie kolejną szansę do zaprezentowania się przed własną publicznością będą mieć 28 kwietnia. Tego dnia PGG ROW zmierzy się z Unią Tarnów.
ZOBACZ WIDEO Norbert Kościuch: Lubię trudne tereny i wyzwania. Bardzo chciałem PGE Ekstraligi