PGE Ekstraliga. Ryzykowny manewr Skórnickiego. Nim mógł przegrać mecz z GKM-em

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Adam Skórnicki, Norbert Krakowiak.
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Adam Skórnicki, Norbert Krakowiak.

- Tak mocno taktycznych rzeczy ja nie lubię - tak Adam Skórnicki tłumaczy swój manewr z 13. biegu, którym Stelmet Falubaz Zielona Góra mógł przegrać mecz z MRGARDEN GKM-em Grudziądz (46:44). Chodzi o dopuszczenie do podwójnej rezerwy taktycznej.

Przed 13. gonitwą Stelmet Falubaz Zielona Góra prowadził 37:35 i aż prosiło się o to, by ten wyścig wygrać maksymalnie 4:2. To sprawiłoby, że Robert Kempiński nie mógłby zastosować nawet podwójnej rezerwy taktycznej w 14. biegu i puścić do boju swoich dwóch liderów (wcześniej nie wykorzystał ani jednej zmiany). Tymczasem miejscowi triumfowali 5:1, w ten sposób otwierając MRGARDEN GKM-owi Grudziądz taktyczną furtkę.

- Nie kusiło pana, żeby oszukać los? - dopytujemy, bo przecież Patryk Dudek czy Martin Vaculik na dystansie mogliby umiejętnie przepuścić jego z rywali. Takie sytuacje to w żużlu normalka. - Niby tak, ale w takich momentach, gdy ma się dodatkowo pierwsze i trzecie pole, czasami lepiej jest mieć 5:1 niż 3:3. Tak mocno taktycznych rzeczy ja nie lubię, ale inni na pewno to wykorzystają w przyszłości - odpowiada Skórnicki.

Zobacz: Trzykrotny mistrz świata wolny niczym żółw. Koledzy uratowali skórę Pedersenowi

Kempiński z furtki skorzystał tylko połowicznie, ale i tak przyniosło to zamierzony efekt. MRGARDEN GKM wygrał pierwszy wyścig nominowany 5:1 i przed decydującą gonitwą przegrywał tylko 41:43. O wszystkim zadecydowała ostatnia odsłona dnia, w której Stelmet Falubaz uratował meczowe zwycięstwo (46:44).

ZOBACZ WIDEO Get Well Toruń jak New York Knicks. "Tam przydałby się różdżkarz"

- Bez sportowego szczęścia ciężko jest wygrywać mecze w PGE Ekstralidze. Tak jak się spodziewaliśmy, drużyna grudziądzka była bardzo mocna. Cieszymy się, że udało nam się wygrać, bo każdy wywalczony punkt miał znaczenie. Gdyby choćby jednego zabrakło, mielibyśmy remis - przyznaje.

Skórnicki miał nosa co do siły MRGARDEN GKM-u. Przed spotkaniem mówił, że grudziądzanie dysponują większą siłą rażenia niż Get Well Toruń i jak widać, nie pomylił się. - Były dwie opcje: wygramy albo dwoma, albo dwunastoma punktami. Sprawdził się ten pierwszy scenariusz - mówi menedżer zielonogórzan.

Klucz do sukcesu Stelmet Falubazu: przebudzenie Norberta Krakowiaka. Młodzieżowiec pojechał najlepsze spotkanie w tym sezonie, zdobył sześć punktów z dwoma bonusami w trzech gonitwach. Chyba wszyscy przecierali oczy ze zdziwienia, jak w 8. biegu pokonał na dystansie Antonio Lindbaecka i Kennetha Bjerre.

- I Norbert, i nawet Mateusz w 12. wyścigu, zdobyli bardzo ważne punkty. Mieliśmy świadomość, jak bardzo ważny jest każdy bieg, ale mieliśmy też kilka gonitw, na które specjalnie się przygotowaliśmy. Myślę, że dobrze to rozegraliśmy - stwierdza Skórnicki.

Swoją drogą ciekawe, jak potoczyłoby się piątkowe spotkanie w Zielonej Górze, gdyby synoptycy nie przewidywali opadów deszczu. Przez nie już w czwartek domowym torem Stelmet Falubazu zajął się wysłany przez PGE Ekstraligę komisarz. Nawierzchnia, z uwagi na niesprzyjające prognozy, została ubita mocniej niż zwykle, co zdecydowanie nie pomogło miejscowym.

Zobacz: Krakowiak cichym bohaterem Falubazu. Kontuzje wyhamowały karierę, ale powstał jak Feniks z popiołów

Dodajmy, że podczas zawodów nie spadła ani kropelka deszczu. - To nie wina komisarza, tylko meteorologów, którzy się pomylili, ale co zrobić? Czasem trzeba wziąć odpowiedzialność za nich, czasem za komisarza, czasem za sędziego. To na pewno powód do narzekań, bo przez to wynik był lekko zaskakujący. Gdybyśmy wygrali różnicą 12 punktów, to narzekań byłoby pewnie mniej - nie ukrywa Skórnicki.

- Na pewno forma przygotowania toru nie była taka, jak dotychczas. Wystarczy spojrzeć na protokoły komisarza: przy pierwszym i drugim odbiorze zawsze mamy tor nieregulaminowy, dopiero na cztery godziny jest regulaminowy. Tutaj od pierwszego odbioru mieliśmy tor regulaminowy, więc nie ma się co dziwić zawodnikom, że mieli uwagi. Nawierzchnia nie miała prawa być taka sama - tłumaczy menedżer Stelmet Falubazu Zielona Góra.

Źródło artykułu: