Plusy i minusy. Promujemy młodych i Pawła Miesiąca, który rządził w Częstochowie. Bartosz Zmarzlik zawiódł

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc

Niechętnie, ale jednak muszę dać minusa Bartoszowi Zmarzlikowi, który na finiszu meczu Unia - Stal nie pomógł gorzowskiej drużynie. Duży plus dla Pawła Miesiąca, który nie przestaje zadziwiać, choć numer ma kiepski, a rywali z górnej półki.

PLUSY

Pierwszy dla szalejącego Pawła Miesiąca ze Speed Car Motoru Lublin. 12 punktów zawodnika startującego pod numerem 2, to wyczyn nie lada. Dodajmy, że po dwóch startach Miesiąc miał na rozkładzie mistrza Europy Leona Madsena i trzeciego na świecie Fredrika Lindgrena. Obaj są królami częstochowskiego toru. Przed sezonem nie postawiłbym grosza na takie rozwiązanie, bo przecież jeszcze rok temu Miesiąc miał w Lublinie umowę, która nie gwarantowała mu niczego, a nazwanie jego ostatniej przygody z PGE Ekstraligą średnio udaną byłoby ogromnym nadużyciem.

Norbert Krakowiak. Zaryzykuję tezę, że gdyby nie 6 punktów juniora, to Stelmet Falubaz Zielona Góra nie miałby czego szukać w meczu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. 2 duże punkty pojechałyby do Grudziądza. Zawodnik zaczął sezon fatalnie, bo od upadków, ale teraz ma silnik od Ryszarda Kowalskiego i szkoda, że w piątek nie mógł dostać czwartej szansy. Wygrał wyścig młodzieżowy, zagrał na nosie duetowi Kenneth Bjerre, Antonio Lindbaeck. Oby tak dalej, bo to chłopak z papierami na dobrą jazdę, ale i też duży pechowiec.

Mateusz Bartkowiak. Plusik za pierwszą trójkę w tym sezonie (w ogóle za pierwsze punkty), która na dokładkę zrobiła różnicę. Dzięki tej wygranej i ekstra zdobyczy, której chyba nikt się nie spodziewał, truly.work Stal Gorzów do 12. biegu walczyła z Fogo Unią Leszno na jej torze, jak równy z równym.

ZOBACZ WIDEO Tylko Bartosz Zmarzlik może dorównać Taiowi Woffindenowi?

Emil Sajfutdinow. Tu musi być plus, bo pojechał niemal bezbłędnie, a bilans jego bezpośrednich pojedynków ze Zmarzlikiem, liderem Stali, wychodzi na 2:1. Pochwały należą się też Krzysztofowi Buczkowskiemu z GKM-u, bo jednak w Zielonej Górze był najlepszym żużlowcem swojej drużyny.

MINUSY

Robert Lambert. O ile Andreas Jonsson, który zdobył o 1 punkt więcej od Anglika, ma usprawiedliwienie (wciąż nie w pełni sił po upadku na inaugurację sezonu), o tyle młody Lambert może tylko posypać głowę popiołem i powiedzieć: moja wina. Jego kilka punktów więcej nie tylko zrobiłoby różnicę, ale byłoby też odzwierciedleniem tego, na co faktycznie stać tego zawodnika. Do spółki z Jonssonem położył Motorowi mecz w Częstochowie, tyle że Andreas w zasadzie powinien być na L-4.

Nicki Pedersen. Duńczyk był wolny jak żółw. 7 punktów, tylko jedna trójka, to stanowczo za mało, jak na jednego z liderów Falubazu i prowadzącego parę. Prezes Adam Goliński broni jednak zawodnika mówiąc, że Nicki, podobnie jak koledzy, pogubił się z ustawieniami. Falubaz, z racji tego, że mecz z GKM-em miał status zagrożonego, nie mógł zrobić toru po swojemu. Trzeba było go ubić, a to sprawiło, że Pedersen nie wiedział, jak się przełożyć, ani gdzie jechać. Pytanie, czy to 3-krotnego mistrza świata usprawiedliwia.

Bartosz Zmarzlik. Lubię tego zawodnika, nawet bardzo, ale tym razem niestety nie pomógł Stali, a dwa ostatnie wyścigi wręcz zawalił. Sędzia słusznie wykluczył go po upadku na drugim łuku w 15. biegu, choć Bartosz próbował dowodzić, że tam był kontakt z Emilem Sajfutdinowem. W mojej ocenie nie było, a jeśli już, to raczej zawodnik Stali próbował to wykorzystać.

Źródło artykułu: