Krzysztof Cugowski. Żużlowe Tango: Trzeba się modlić, żeby w Lublinie padało. Na Unię potrzeba Łaguty (felieton)

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Krzysztof Cugowski
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Krzysztof Cugowski

W piątek Motor Lublin rywalizuje u siebie z Fogo Unią Leszno. Racjonalnie oceniając sytuację, beniaminek nie ma szans na wygraną. Jako sympatyk Motoru modlę się o deszcz i nowy termin w drugiej połowie maja, bo wtedy może jechać Grigorij Łaguta.

Żużlowe Tango to cykl felietonów Krzysztofa Cugowskiego, wokalisty rockowego, głosu Budki Suflera.

***

Czy Speed Car Motor Lublin wygra w piątek z mistrzem Polski, Fogo Unią Leszno? Nie. Racjonalnie oceniając sytuację, nie ma na to szans. Gdyby mógł jechać Grigorij Łaguta, to powiedziałbym, że szanse są. Wtedy też wygrana nie byłaby pewna, ale byłoby o nią łatwiej. Trzeba sobie jednak zdać sprawę z tego, że Unia jest piekielnie mocna. Oglądałem ostatni jej mecz z truly.work Stalą Gorzów. Długo mieli kłopot z dopasowaniem się do toru, ale jak się przełożyli, to nie było czego zbierać. . Robili, co chcieli.

Jeśli mecz odbędzie się w piątek i nie będzie Łaguty, a Motor wygra, to uznam, że doszło do cudu nad Bystrzycą. Nie widziałem meczu w Częstochowie, bo nie mogłem, ale widać jednak, że Motor ma problemy. Podstawowy jest taki, że nie jedzie Andreas Jonsson. To jednak miał być czołowy zawodnikiem. Wiem, że po wypadku na torze w pierwszym meczu nie czuje się dobrze, rozumiem to, ale jego punktów brakuje i będzie brakować.

Czytaj także: Poświęcenie kapitana. Jonsson jedzie mimo kontuzji

Oczywiście jestem za tym, żeby Motor wygrał u siebie nie tylko z Unią, ale i każdym kolejnym rywalem. Aby tak się jednak stało potrzeba nam nie tylko Jonssona jeżdżącego na dobrym poziomie, choćby takim, jak przed rokiem w pierwszej lidze. Więcej z siebie musi też dać Robert Lambert, bo on też na razie zawodzi. Zaskoczeniem in plus są natomiast juniorzy.

ZOBACZ WIDEO Miesiąc "latał" na silnikach Graversena. Zobacz skrót meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Speed Car Motor Lublin

Osobnego akapitu, a może nawet dwóch, wymaga Paweł Miesiąc. To jest zupełne zaskoczenie. Dwanaście lat nie było go w PGE Ekstralidze, poprzednim razem nie wygrał biegu, a teraz jeździ i to jak. To jest wielka niespodzianka i właśnie dzięki nim żużel jest taki ciekawy i nieprzewidywalny.

Nigdy nie zapomnę, jak w latach 90-tych Hans Nielsen przywiózł do Lublina pierwsze leżące silniki. Miał ich kilka, a jeden kompletnie mu nie pasował. Zostawił go w klubie, mówiąc, dajcie komu, trzeba. Akurat Robert Jucha nie miał na czym jechać, więc dostał ten silnik. I co? I przez trzy mecze był nie do ugryzienia. W Lublinie woził za plecami Sama Ermolenko, w Bydgoszczy zdobył 17 punktów. To, co wyprawiał na torze, było niesamowite. Silnik się jednak popsuł i Jucha też się popsuł, a potem już nigdy nie był taki dobry.

Oby motocykl i silnik, który ma Miesiąc, jeździł dobrze jak najdłużej. Wiemy, że jak tego zabraknie, to różnie może być, bo maszyna to przynajmniej 50 procent wartości zawodnika, jak nie więcej. Wiem, że Miesiąc już na treningach lał wszystkich, więc u niego ten serial już trochę trwa. I oby się nie skończył.

Zresztą, taką mam nadzieję, fenomen Miesiąca, to nie tylko sprzęt. Tu chodzi o ambicję, o ostatnią szansę zaistnienia w tym sporcie, zrobienia czegokolwiek pozytywnego. I na całe szczęście dla Motoru, że trafił się ten Miesiąc, bo to jest taki królik z kapelusza. Tyle lat niczym się nie wyróżniał, a nagle jest bardzo dobry. Gdyby taki nie był, to stałaby się katastrofa.

Czytaj także: Falubaz bez Falubazu? Będzie walka o nazwę między klubem i producentem maszyn

Wracając do meczu z Unią, to chętnie powtórzyłbym za Jackiem Ziółkowskim, menedżerem Motoru, że jak będzie w Lublinie padać, to on płakał nie będzie. Ja mam tak samo. Należy modlić się o deszcze, bo choć w drugiej połowie maja leszczynianie będą mieć Jarosława Hampela, to z drugiej strony jest szansa na Łagutę. Od kolegi wiem, że on trenuje w Lublinie. Kolega mówi: on nie jedzie, on zapierdxxx. I oby tak w meczach, bo często jest tak, że mąż opatrznościowy zawodzi. Tu jednak wierzę, że średnio 10 punktów na mecz będzie.

Źródło artykułu: