Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Żenada panie komisarzu Janiczak. Co pan robił w sobotę w Pile (felieton)

WP SportoweFakty / Jakub Barański. / Grzegorz Janiczak, komisarz toru.
WP SportoweFakty / Jakub Barański. / Grzegorz Janiczak, komisarz toru.

GKSŻ zawiesił Polonii Piła licencję toru. Wcześniej klub został ukarany walkowerem za mecz z PSŻ-em Poznań. Polonii grozi jeszcze 100 tysięcy kary, być może wycofanie z ligi. Winny wszystkiemu jest prawdopodobnie komisarz toru Grzegorz Janiczak.

Bez Hamulców 2.0 to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora prowadzącego dział żużel na WP SportoweFakty.

***

Euro Finannce Polonia Piła po feralnym, odwołany, finale Złotego Kasku, dosypała nawierzchni. Przez tydzień, pod okiem dwóch ludzi z Ostrowa poleconych przez trenera kadry Marka Cieślaka, układano tor, przygotowując go do treningów i na ligowe zawody z Power Duck Iveston PSŻ-em Poznań. Po dwóch treningach (szału nie było, ale dało się bezpiecznie jechać), w sobotę o 16.00 pojawił się sędzia Remigiusz Substyk, by skontrolować obiekt. Sprawdził infrastrukturę, z zadowoleniem przyjął fakt poprawienia bandy i braku wystających krawężników oraz dodał: lać wodę i ubijać. Owszem, miał obawy, ale stwierdził, że na tę chwilę, w momencie jego wizyty, tor wygląda dobrze.

Także w sobotę, tyle że o 18.00 na stadionie w Pile pojawił się Grzegorz Janiczak, który w niedzielę miał być komisarzem toru na meczu ligowym Polonii z PSŻ. Janiczak obszedł tor i stwierdził, że trzeba łuki zbronować. W Polonii podrapali się po głowie, bo Substyk i ludzie Cieślaka nic takiego nie mówili, ale nie chcieli się spierać z komisarzem. Ciągnik wyjechał i zbronował miejsca wskazane przez Janiczaka.

ZOBACZ WIDEO Get Well Toruń jak New York Knicks. "Tam przydałby się różdżkarz"

O wydarzeniach w Pile już pisaliśmy tutaj, czyli jak zepsuć zawody mimo pięknej pogody

Niedzielny mecz Polonii - PSŻ został przerwany, bo tor zaczął się rozlatywać w tych miejscach, których zbronowanie zalecił Janiczak. Sędzia dał regulaminowe pół godziny na przeprowadzenie prac, ale to nic nie dało, więc zarządził walkower dla gości, choć oba zespoły chciały jechać. Arbiter Jerzy Najwer postąpił jednak słusznie, bo dalsze ściganie nie było bezpieczne. Już w tych wyścigach, które się odbyły, mieliśmy kilka upadków.

I teraz przechodzimy do sedna, bo jak wyszła kołomyja z torem, to oczywiście pilanie powiedzieli, że w sobotę był u nich Janiczak i kazał bronować, stąd kłopoty. Komisarz na to zaczął rżnąć głupa, że przecież był prywatnie, że nie musieli jego sugestii słuchać, że on właściwie nic nie kazał, że w sobotę nie miał na sobie kurtki PZM. Powiem krótko, żenada panie Grzegorzu. A w ogóle, to co pan robił w sobotę na stadionie Polonii? Mecz nie miał statusu zagrożonego, Substyk zrobił kontrolę, więc czego pan tam szukał? Pana tam w ogóle nie powinno być!

GKSŻ przed zbadaniem sprawy mówi ostrożnie, że na razie mamy słowo przeciwko słowu, bo Polonia mówi, że Janiczak kazał bronować, a ten zarzuty odpiera. Wiemy jednak, że klub ma zdjęcia potwierdzające sobotnią wizytę komisarza na stadionie w Pile. Wiemy też, że Polonia ma co najmniej kilku świadków słów wypowiedzianych przez pana Janiczaka. Wreszcie są opinie zawodników, którzy jeździli dwa dni na torze i stwierdzają wprost, że interwencja komisarza wszystko zepsuła. Zresztą Andreas Lyager był przy Janiczaku, gdy ten powiedział: bronować, i pukał się w czoło.

Wszyscy w Pile wiedzieli, że nie należy robić tego, co mówi Janiczak, ale zwyczajnie zgłupieli. Pewnie, dlatego że sytuacja wokół Polonii jest ostatnio gęsta, a wiedząc, że komisarz za chwilę przyjedzie na mecz, nie chcieli sobie robić dodatkowych wrogów. Zwyczajnie nie chcieli podważać jego kompetencji, żeby dzień później nie robił im pod górkę. Zrobili jednak pod górkę sobie. Najbardziej tym, że nie zażądali od Janiczaka wydania dyspozycji na piśmie. Nie zrobili tego i teraz pan komisarz mówi, że on nic nie kazał, że był prywatnie.

Będzie fatalnie, jeśli przez błąd pana Janiczaka, Polonia zapłaci teraz najwyższą cenę. Jeśli walkower zostanie utrzymany w mocy, a dodatkowo GKSŻ da wiarę tłumaczeniem komisarza i Polonia zapłaci 100 tysięcy złotych kary (50 tysięcy na rzecz PSŻ, drugie tyle do związkowej kasy), to może to być gwóźdź do trumny pilskiego żużla. W ostatnim czasie Polonia straciła około 100 tysięcy złotych. Odwołano dwa spotkania, a faktury trzeba było zapłacić. Za tony świeżego materiału też trzeba było zapłacić.

Moim zdaniem najbardziej rozsądnym rozwiązaniem byłoby powtórzenie spotkania, zwłaszcza że PSŻ wyraża wolę jazdy w Pile, bo nie chce punktów za darmo. Kolejnym krokiem powinno być zawieszenie komisarza Janiczaka. Nawet nie za to, co mówił, ale za to, że pojawił się na stadionie Polonii w sobotę. Czego on tam szukał? Nawet gdyby nie powiedział żadnego słowa i nie wyraził żadnej sugestii, to zwyczajnie popełnił błąd.

Czytaj także: Czy Włókniarz będzie miał kłopoty przez awans Rakowa do piłkarskiej Ekstraklasy?

PS. A teraz w myśl powiedzenia, że mądry Polak po szkodzie, kilka uwag. Mam nadzieję, że w GKSŻ już teraz będą wiedzieli, że jak się wpisuje w uwagach do licencji toru, że ma być dosypana nawierzchnia, to trzeba na klubie bezwzględnie wymóc, by to zrobił. Zwłaszcza wiedząc, że za chwilę ten klub robi Złoty Kask, a kilku zawodników nosi w sercu zadrę po medialnej burzy wokół zgrupowania kadry. Kolejna sprawa, abstrahując od zachowania Janiczaka, może należało zmienić gospodarza meczu Polonia - PSŻ i pojechać w Poznaniu, żeby dać pilanom więcej czasu na ułożenie toru po wielkiej dosypce.

No i jeszcze taka dobra rada dla Polonii. Następnego komisarza, który przyjedzie prywatnie, trzeba wziąć za fraki i wyrzucić ze stadionu, a potem jeszcze zgłosić w PZM i GKSŻ, że taka wizyta miała miejsce. No i na wszystko trzeba mieć pokwitowanie. Komisarz nie może wydawać poleceń ustnie, musi to robić na piśmie.

Źródło artykułu: