Betard Sparta Wrocław może mówić o dużym szczęściu, bo od powrotu w 2017 na zmodernizowany Stadion Olimpijski praktycznie wcale nie poczuła, że ma w mieście jakąkolwiek piłkarską konkurencję. Raz, że Śląsk Wrocław nie ma ostatnio dobrej passy, dwa, że moda na obiekt też zrobiła swoje. forBET Włókniarz Częstochowa może mieć trudniej. Ma fajny stadion, ale jednak nie nowy, a konkurent, czyli Raków Częstochowa jest na fali wnoszącej.
Łukasz Banaś, częstochowski radny wspierający Włókniarza uważa jednak, że żużlowy klub żadnych problemów przez Raków mieć nie będzie. Włókniarz od dwóch lat dostaje z miejskiej kasy 3,5 miliona złotych. Od tego trzeba jednak odjąć VAT i koszty wynajęcia obiektu. Klub musi z tych pieniędzy wykonywać też bieżące prace mające dostosować obiekt do wymogów PGE Ekstraligi. Ostatnia inwestycja kosztowała 400 tysięcy. Z dotacji miejskiej Włókniarzowi zostają na działalność najwyżej 2 miliony.
Czytaj także: Szacunek dla trenera Kempińskiego. Akt odwagi z Bjerre
Co do Rakowa, to już teraz nie ma źle. Z miasta dostaje 1,2-1,5 miliona złotych na czysto, na pierwszy zespół. Prócz tego piłkarski klub dostaje osobne pieniądze na szkolenie. Stadion też jest utrzymywany przez miasto. Środki miejskie na ten rok zostały podzielone. Radny Banaś uważa, że w przyszłym będzie to wyglądało tak samo, czyli ani Raków nie zyska na awansie, ani Włókniarz nie straci na pojawieniu się za miedzą ekstraklasowego konkurenta.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Zdaniem Banasia nie będzie też między klubami wojny o sponsorów. - Strefy wpływów w częstochowskim sporcie już dawno są podzielone - zauważa Banaś. - Mamy w mieście zespół siatkówki męskiej, gdzie sponsorzy nie chcą słyszeć o wspieraniu innych dyscyplin. Gdy idzie o Włókniarza i Raków, to tylko odsetek firm wspierających kluby się pokrywa. Klub piłkarski nie ma takich możliwości jak żużlowy. Włókniarz ma koziołki na murawie, nawet do piętnastu miejsc na kevlarze zawodnika, a piłkarze mają może dwa takie miejsca.
- Mógłbym sobie wyobrazić rywalizację klubów o strategicznego sponsora, tyle że właściciel Rakowa ma komputerową firmę x-com i to logo jest eksponowane. Pewnie, że nie można mówić o tym, że nie ma w Częstochowie żadnej konkurencji między piłką i żużlem, ale z drugiej strony Włókniarz jest numerem 1 w mieście - kwituje Banaś.
O konkurencji o kibica też raczej, w tym roku, nie będzie można mówić. Wiele wskazuje na to, że Raków mecze rundy jesiennej będzie rozgrywał w Sosnowcu. Stadion Rakowa ma być remontowany i przystosowany do wymogów Ekstraklasy. Nie wiadomo, kiedy te prace zostaną ukończone. - Poza wszystkim piłka nigdy nie cieszyła się w Częstochowie tak wielką popularnością, jak żużel - komentuje Banaś. - Na mecze Rakowa średnio chodzi dwa, trzy tysiące widzów, a na ostatnim spotkaniu Włókniarza było 14500.
Banaś zauważa, że na Włókniarza, nawet na słabe mecze, nie chodziło mniej niż 10 tysięcy, a na Rakowie zdarzały się i takie, gdzie było 150 osób. Oczywiście w Ekstraklasie tak źle być nie powinno, ale Włókniarz ma specjalnie nie ucierpieć, choć pewnie w wielu domach będzie dyskusja, czy w budżecie na rozrywkę nie dokonać jakiegoś przesunięcia środków z Włókniarza na Raków. Zagrożeniem dla żużla mogą być hitowe mecze.
Czytaj także: Kartka dla Lamparta, a Gruchalski powinien przeprosić
We Włókniarzu nie robią z awansu Rakowa żadnego problemu. Prezes Michał Świącik pogratulował właścicielowi piłkarskiego klubu Michałowi Świerczyńskiemu. Obaj panowie działają w branży komputerowej, znają się. Prezes Świącik podkreśla, że Rakowowi życzy jak najlepiej, ale skupia się na sobie i na budowaniu marki Włókniarza.
W ciągu 3 lat zarządzania klubem Świącik zbudował wiele. W tym roku zebrał 10-milionowy budżet, który pozwoli powalczyć o medale. Poza tym Włókniarz jest dobrze postrzegany przez zawodników, a w 2021 roku jest szansa na turniej Grand Prix w Częstochowie. PZM starania popiera, do tego czasu ma być zmodernizowany obiekt. To też będzie za chwilę poważny atut w rywalizacji z Rakowem.