Menedżer Speed Car Motoru był "Jednym z dziesięciu". 2 minuty przerwy w meczu jak 3 sekundy na odpowiedź

- Dałem się skusić na eliminacje teleturnieju "Jeden z dziesięciu". Awansowałem do finału. Był stres, bo 3 sekundy na odpowiedź i człowiek gubi się na prostych pytaniach. Prowadzenie drużyny w meczu jest trudniejsze - mówi Jacek Ziółkowski.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Jacek Ziółkowski, Maciej Kuciapa WP SportoweFakty / Michał Chęć / Jacek Ziółkowski, Maciej Kuciapa.
- Dostałem pytanie o struny głosowe - opowiada nam Jacek Ziółkowski, menedżer Speed Car Motoru Lublin o starcie w teleturnieju "Jeden z dziesięciu". - W głowie miałem odpowiedź, ale nie byłem pewien. Zamiast strzelić, powiedziałem, że nie wiem i to był błąd.

- Najlepsze jest to, że miałem dwa inne pytania, w których nie znałem odpowiedzi, ale strzeliłem i trafiłem. Jedno pytanie było o to, gdzie leży Morze Liguryjskie. Odpowiedziałem, że między Francją i Włochami. Z geografii pamiętałem, że najwięcej akwenów jest na Śródziemnym, stąd taki strzał. Potem było jeszcze pytanie, gdzie trzeba było wybrać między skrzypcami i wiolonczelę i znowu miałem szczęście. W takich teleturniejach trzeba je mieć - podkreśla Ziółkowski.

Czytaj także: Kibice w Lublinie zasługują na medal. Fogo Unia w szoku

- Najtrudniejsze było to, że na odpowiedź mieliśmy tylko 3 sekundy. Świadomość bardzo krótkiego i szybko upływającego czasu deprymuje. Do finału się dostałem i wygrałem. Zdobyłem jednak za mało punktów, by trafić do wielkiego finału. Przygoda była jednak fajna, a prowadzącego Tadeusza Sznuka zapamiętałem, jako człowieka wysokiej kultury, który pomagał uczestnikom swoim zachowaniem i spokojem - stwierdza menedżer beniaminka PGE Ekstraligi.

ZOBACZ WIDEO Nie jest sztuką zakontraktować Grega Hancocka i skończyć jak Stal Rzeszów

- Marzyłby mi się teraz teleturniej robiony na zasadach podobnych do "Jaka to melodia". Tylko żeby zamiast muzyki było wideo z imprez sportowych - rozmarza się Ziółkowski. - Uczestnicy mogliby zgadywać, co to za wydarzenie lub jaki sportowiec. Telewizję oglądam od urodzenia. Telewizor w moim domu pojawił się nawet kilka miesięcy przed moim urodzeniem. Pamiętam otwarcie igrzysk w Grenoble w 1968 roku, czy nocne finały boksu z igrzysk w Meksyku. W "Jeden z dziesięciu" miałem dwa pytania sportowe o spalone w hokeju, czy są, i najdłuższy dystans w biegach narciarskich kobiet. Dla mnie to były najprostsze pytania w zestawie.

Czy udział w teleturnieju można porównać do prowadzenia drużyny żużlowej w meczu? Czasu między biegami jest trochę więcej niż na odpowiedź na pytanie. - Tyle że 2 minuty między biegami lecą równie szybko, jak te 3 sekundy - stwierdza Ziółkowski. - Jak kiedyś pracowałem w Stali Rzeszów, to dziennikarz zapytał mnie, co wy tam przez te dwie godziny robicie. Minęło kilka lat, on sam zaczął pracować w klubie i w parku maszyn w trakcie meczów. Kiedyś mnie zobaczył i mówi, że te dwie godziny tak szybko zlatują, a on nie ma czasu podrapać się po głowie.

- 3 sekundy na odpowiedź wydają się trudne, ale 2 minuty na przygotowanie do biegu, ewentualnie zrobienie jakiejś taktycznej roszady, są trudniejsze - komentuje menedżer Speed Car Motoru. - W dwie minuty trzeba dojść do zawodnika, zapytać o gotowość do jazdy, zorientować się, czy nie musi czegoś doregulować w motocyklu. W międzyczasie trzeba też pogadać z tym, który ma być zmieniany. Potem jeszcze należy doglądnąć, czy paliwo zatankowane, czy pokrowce na kaskach są właściwe i jazda.

Czytaj także: Jak cuda, to tylko w Lublinie. Plusy i minusy kolejki

- W żużlu nigdy się też nie wie, czy decyzja o zmianie była słuszna. Zdarza się, że puszczamy zawodnika bieg po biegu, ale nie mamy pewności, czy uda mu się zregenerować i co mu w duszy gra. Janusz Stachyra, były zawodnik, a obecnie trener, mówił mi kiedyś, że po wygranych biegach nie czuł zmęczenia i następny mógł jechać choćby zaraz. A jak przyjechać w wyścigu drugi lub trzeci, to czuł się tak, jakby osiem, a nie cztery okrążenia zrobił. Takie historie trzeba znać - zauważa Ziółkowski.

- Kiedyś w żużlu nie było takiej presji czasu, był też przepis, że można wziąć 5 minut dla drużyny. Teraz tego nie ma, ale dzięki temu polski żużel świetnie się ogląda w telewizji. Jest tempo. Oglądałem niedawno jakąś ligę angielską. Dwie i pół godziny trwał mecz, strasznie się dłużyło. Będąc jednak w środku tego wszystkiego, człowiek ma wrażenie, że na wszystko brakuje czasu - kończy menedżer beniaminka.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy mecze żużlowe ogląda się w telewizji lepiej niż kilkanaście lat temu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×