Marian Maślanka: Bzdurą jest, że Nicki i Greg nie przyjechali, bo oszczędzamy pieniądze

Zdjęcie okładkowe artykułu: Marian Maślanka (z lewej) i Jarosław Dymek (z prawej)
Marian Maślanka (z lewej) i Jarosław Dymek (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

Grega Hancocka i Nickiego Pedersena na próżno można było szukać w składzie Włókniarza Częstochowa w niedzielnym spotkaniu w Gdańsku. Duńczyk od pewnego czasu zmaga się z kontuzją palca, który ponownie ucierpiał po upadku w sobotnim Grand Prix Danii w Kopenhadze, z kolei na przeszkodzie w występie Amerykanina stanęły sprawy rodzinne. Niektórzy kibice spekulują, że absencja wspomnianej dwójki wiąże się z problemami finansowymi klubu, a podane przyczyny są jedynie zasłoną dymną.

Wszystkim pogłoskom zaprzecza jednak prezes klubu, Marian Maślanka. - Wynik na pewno chluby nam nie przynosi, ale bzdurą jest, że Nicki i Greg nie przyjechali, bo oszczędzamy pieniądze. Przecież straciliśmy bonus, a nasza sytuacja wcale nie jest taka dobra. Nie ukrywam, że mamy małe zaległości z wypłatami dla zawodników, ale to naturalne. Ostatnio mieliśmy trzy mecze wyjazdowe, a jeden u nas, na który zresztą przyszło mało kibiców. Zawodnicy wiedzą, że otrzymają należności po spotkaniach z Toruniem i Gorzowem. Pedersen ma poważny uraz pośladka i kości ogonowej. W Grand Prix pojechał do końca, ale nie było mowy, aby dzisiaj wsiadł na motocykl. Nie wiadomo, co zdecydują lekarze i jak będzie wyglądała kuracja. Hancock w nocy dzwonił, że ma poważną sprawę w Kalifornii, jakieś problemy z ojcem, i poleciał do USA - argumentuje Maślanka.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)