MINUSY
Przemysław Termiński. Właściciel Get Well Toruń wylewa w mediach społecznościowych swoje żale. Pisze o żalu, wstydzie i wygranej 5:1 w ostatnim biegu dowodząc, jakoby tę drużynę było stać na więcej. Zawodników jadących w meczu z Betard Spartą Wrocław (36:54) nazywa statystami (przeczytasz o tym TUTAJ). Zapomniał dodać, że to on ich zatrudnił i on im płaci. Fajnie to skomentował senator Robert Dowhan, pisząc w komentarzu: Przemku. Oglądałeś film "Oszukać przeznaczenie"? Odpowiedzi nie było.
I tu będzie małe wyjaśnienie, bo ów film reklamowany na plakacie hasłem: spróbuj uciec śmierci (w przypadku Get Well powinno być: spróbuj uciec przed spadkiem albo Nice 1.LŻ), idealnie oddaje sytuację w toruńskim klubie, gdzie już trzeci rok zespół nie robi nic innego, jak tylko ucieka przed degradacją. I niestety właściciel do obecnej sytuacji się przyczynił. Już w sezonie 2016, kiedy drużyna zdobyła srebro, pan Termiński pracował na to, by było gorzej.
Oczywiście wszystkim nam w głowie siedzi przede wszystkim rozwód w kiepskim stylu z Martinem Vaculikiem, ale nie sposób nie wspomnieć, że w erze Termińskiego z Get Well odeszli: Max Fricke, Brady Kurtz czy Gleb Czugunow. Dziś każdy z tych zawodników mógłby się toruńskiej ekipie przydać. Zagospodarował ich jednak ktoś inny.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta: Grisza jest twardy, ale to nie oznacza, że będzie lepszy
W zasadzie polityka kadrowa właściciela Get Well, ale i też jego podejście i wypowiedzi na temat zawodników, od dawna budzą wiele wątpliwości. W listopadzie 2018 klub próbował coś zmienić, pozyskać mocnych żużlowców, ale nie wyszło. Chyba jednak pan Przemysław powinien zadać sobie pytanie, jak to jest, że Get Well, klub stabilny i wypłacalny, ma problem z namówieniem zawodników do jazdy w tym klubie. Bo, że coś tu nie gra, to jest pewne.
Czytaj także: Termiński powinien ratować Get Well, zanim będzie za późno
forBET Włókniarz Częstochowa. Trzech zagranicznych liderów dopadł syndrom Jasona Crumpa (dzień po Grand Prix ulatywało z niego powietrze i nic nie jechał), ale w zasadzie to cały zespół wyglądał beznadziejnie słabo. Trochę tak, jakby grupa adeptów przebrała się za zawodników Włókniarza i próbowała rywalizować z mistrzem Polski.
PLUSY
Fogo Unia Leszno. Prezes Włókniarza powiedział, że to Emiraty. Dla nas to obecnie najlepszy żużlowy zespół na świecie. Praktycznie bez wad i dziur w składzie. A nawet jeśli te się pojawią, to są świetni juniorzy i obiecujący rezerwowi. Uwaga! Za rok Fogo Unia też będzie mocna.
Maciej Janowski. Nie jechał, ale za to jechały jego silniki. I to jak. Fricke pożyczył sobie sprzęt od Macieja i szalał w najlepsze. W takiej sytuacji Maciej może oczywiście w spokoju lizać rany po kontuzji. Nie będzie go może jeszcze dwa tygodnie. I co z tego. Byleby nie zapomniał podstawić silników dla Maxa, ale także dla Jakuba Jamroga (jechał na nich od swojego drugiego biegu) i Gleba Czugunowa.