Atmosfera w Get Well Toruń nie jest najlepsza. W niedzielę zespół prowadzony przez Jacka Frątczaka przegrał z Betard Spartą Wrocław 36:54. Po tym spotkaniu po raz kolejny toczy się dyskusja na temat startów w tej ekipie Norberta Kościucha, który został odstawiony na boczny tor po ledwie jednym wyścigu.
- Też bym chciał jeździć w większej liczbie biegów. Pytanie o to czemu jestem zastępowany powinno być kierowane do osoby, która podejmuje decyzje - mówił nam Kościuch (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także: Suszarka Jacka Frątczaka we Wrocławiu
Osobą odpowiedzialną za decyzje taktyczne i prowadzenie Get Wellu jest Jacek Frątczak. Menedżer torunian po spotkaniu we Wrocławiu zwołał ponad półgodzinną naradę w parku maszyn. Wzięli w niej udział jednak tylko zawodnicy zagraniczni i Rune Holta. Kościuch obserwował ją z odległości kilkunastu metrów, w swoim boksie.
ZOBACZ WIDEO Gospodarze wykorzystali brak Janowskiego. Zobacz skrót meczu truly.work Stal Gorzów - Betard Sparta Wrocław
- Z juniorami jest inna rozmowa i ją przeprowadził Karol Ząbik. Bo oni są w takim stanie psychicznym, że wymagają innego podejścia. Z kolei z zawodnikami zagranicznymi jest inna komunikacja - tłumaczył nam Frątczak powody, dla których nie rozmawiał z całą ekipą równocześnie.
Frątczak zapowiedział też konkretne ruchy względem Kościucha. - Z nim musimy porozmawiać osobno. On musi zrozumieć jedną rzecz, że ja nie mogę ulegać presji kibiców czy mediów. Bo tu nie ma czasu na eksperymenty. Zawodnik otrzymuje próbę toru, a na niej rozkręca mu się sprzęgło i mamy stracony wyjazd. A dostał próbę toru tylko dlatego, że nigdy wcześniej nie jeździł we Wrocławiu - dodał menedżer "Aniołów".
Kościuch w swojej pierwszej gonitwie zdobył punkt i bonus. Wydawać mogłoby się, że w tej sytuacji zasłużył na kolejny start. - Nie zrobił w tym biegu nic złego, ale nie miał startu. Pojawiła się za to szansa taktyczna - wyjaśnił Frątczak.
Menedżer Get Well nie spodziewał się, że jego drużyna już na początku spotkania będzie przegrywać tak wysoko, że w piątym wyścigu będzie mógł korzystać z rezerw taktycznych. Top przesądziło o losach Kościucha w tym meczu. Doświadczonego zawodnika zastąpił Chris Holder. - Mógł jechać Doyle, ale chciałem sobie zostawić największe strzelby na koniec. Poza tym Chris nie był wolny w swoim pierwszym starcie - wytłumaczył Frątczak.
- Nie byłem zachwycony jazdą Norberta w pierwszym wyścigu. On i Jamróg byli bardzo wolni. Później nie było już czasu na decyzje. Mecz zaczynał odjeżdżać, a Holta miał dobre starty. Trudno było go odsunąć, a w którymś momencie spotkania musiałem też uruchomić Jacka Holdera - dodawał opiekun torunian.
Wydaje się, że wydarzenia z Wrocławia przelały czarę goryczy i od kolejnego meczu Frątczak będzie desygnować Jacka Holdera do boju już od pierwszej gonitwy. Tak, aby nie dochodziło do jakichkolwiek spekulacji.
Czytaj także: Janowski pokazał we Wrocławiu, ile znaczy kapitan
- Trzeba zmienić koncepcję, bo to jest bez sensu. Za długo czekaliśmy z wypuszczeniem Jacka. Jak z kolei w jednym z poprzednich spotkań dawałem mu szansę od początku, to było za szybko. Gdybym uruchomił go od pierwszego biegu, a byśmy przegrali, to znowu byłyby argumenty czemu ktoś inny nie dostał szansy. Tu nie ma miejsca na błędy. Wiem, że wszyscy będą mówić o Kościuchu, ale on wie na co będzie się pisał - podsumował Frątczak.