Dla 16-letniego żużlowca był to pierwszy start na grudziądzkim owalu. Jak na debiut jego występ był bardzo udany. Młodszy z braci Gomólskich wywalczył 13 punktów. -Jestem zadowolony ze swoich pięciu biegów. W ostatnim starcie przyjechałem trzeci, dlatego, że nie porozumieliśmy się z Marcelem Kajzerem. Ja jechałem przy bandzie a on przy krawężniku, pewnie myślał, że to rywal i dojechał ze mną do "płotu" i byłem zmuszony zamknąć gaz. Były to moje pierwsze zawody w Grudziądzu i jestem pozytywnie zaskoczony, tym, że jest tam taki dobry tor - komentuje Kacper Gomólski.
Warto tutaj wspomnieć, że wychowanek Startu Gniezno w pierwszych swoich startach za partnera z pary miał rezerwowego Marcina Wawrzyniaka. Jego awizowany kolega w duecie, Marcel Kajzer spóźnił się na zawody. - Miał kłopoty z samochodem i na dodatek jadąc na mecz utknął w korku, który utworzył się w wyniku wypadku samochodowego. Pewnie gdyby Marcel startował od samego początku, nasz dorobek i miejsce byłyby bardziej okazałe - mówi Kacper.
Po jednym z biegów pretensje do młodego gnieźnianina miał reprezentant GTŻ-u, Artur Mroczka. Jego zdaniem, a także arbitra, który upomniał Gomólskiego ostrzeżeniem, stworzył on na torze niebezpieczną sytuację. - Wyszliśmy równo ze startu i ja wynosiłem się na zewnętrzną, by jechać po optymalnej ścieżce przy bandzie. Rywal jechał również tą samą ścieżką co ja i z wyjścia z łuku założył się na mnie. Nie odpuściłem i wypchnąłem go łokciem, potem jechałem już swoje do przodu. Artur niezbyt przyjemnie zachował się po biegu, kiedy chciałem mu podziękować za wyścig - podjechał do mnie i otrzymałem szprycę. Nie rozumiem takiego zachowania - kończy Kacper Gomólski.