KOMENTARZ. Wkraczamy w decydującą fazę sezonu PGE Ekstraligi. Za nami pierwsza część rozgrywek zasadniczych, niepełna, bo jeszcze do odrobienia zostaje spotkanie grudziądzan z torunianami, ale rozkład sił znamy. Teraz zacznie się walka o bonusy, kluczowe, bo najczęściej to właśnie one przesądzają o końcowych lokatach. Rok temu mający kłopoty w pierwszej fazie sezonu Get Well Toruń w liczbie "oczek" bonusowych ustąpił tylko leszczyńskiej Unii i w efekcie zabrakło jednego łuku do tego, aby Anioły zameldowały się w pierwszej czwórce. Dlatego kwestie bonusów będziemy powtarzać jak mantrę.
W Częstochowie gorąco i to nie ze względu na wszędobylskie w naszym kraju w ostatnim czasie upały, ale dlatego, że Lwy przegrały trzy ostatnie spotkania. A było przecież już tak dobrze, biało-zieloni wygrali w Toruniu i wydawało się, że Włókniarz, choć pomału, to rozpędza się jak ta "Lokomotywa" Jana Brzechwy. Tymczasem ostatnie trzy kolejki w wykonaniu częstochowian najlepiej skwitowałby nie do końca cenzuralny cytat "Siary", w rolę którego kapitalnie wcielił się Janusz Rewiński w kultowej komedii "Kiler", czyli: "To co się stało, że się zes***o?"
Czytaj także: Walka o bonusy właśnie się rozpoczyna! Obsada komentatorska, sędziowska i składy na 8. kolejkę PGE Ekstraligi
TO BĘDZIE HIT. Być może uzyskalibyśmy odpowiedź na to bezpośrednie pytanie, gdyby trener Lwów Marek Cieślak nie unikał po meczach dziennikarzy, bez względu na reprezentowaną przez nich redakcję (z wyjątkiem Dariusza Ostafińskiego). Nie wiemy zatem czy stracił on wiarę w awans Włókniarza do play-off, czy tylko ocenił stan faktyczny na ten moment mówiąc, że na razie rywale częstochowianom wybili pierwszą czwórkę z głowy. Ona wciąż dla Włókniarza jest możliwa do osiągnięcia, ale warunek jest jeden - porażka ze Stelmet Falubazem nie wchodzi w grę. A już pełnią szczęścia dla częstochowian byłaby wygrana za trzy punkty.
ZOBACZ WIDEO Zeszłoroczny sezon mógł uśpić Włókniarza. Czy należało mocniej powalczyć o Vaculika?
Czy możliwa? Włókniarz w Zielonej Górze pokazał, że Falubaz można ukąsić. Kto wie, jak potoczyłby się mecz w Grodzie Bachusa, gdyby nie kapeluch sędziego Pawła Słupskiego, który przerywając odsłonę ze względu na nierówny start dał drugą szansę Michaelowi Jepsenowi Jensenowi w siódmym biegu. W powtórce było 5:1 dla zielonogórzan, wcześniej układało się to remisowo. Skończyło się ośmiopunktową wygraną Falubazu, więc Włókniarz ma co odrabiać. W Częstochowie zarządzono pełną mobilizację, przerzucenie toru do góry nogami i ciekawe co z tego wszystko wyniknie.
TU PACHNIE NIESPODZIANKĄ. Chyba tylko najzagorzalsi fani Koziołków z Lublina wierzyli w to, że ich ekipa jest w stanie nie tylko wygrać, ale nawet zgarnąć bonus w rywalizacji z zespołem od lat bijącym się o medale, czyli Betard Spartą Wrocław. Wywalczenie aż 43 "oczek" na Stadionie Olimpijskim otworzyło przed Speed Car Motorem wielką szansę na zbudowanie przewagi, również tej psychologicznej, nad obecnie ostatnią drużyną z Torunia, bo wydaje się, że wygrana "za trzy" jest na wyciągnięcie ręki. Tym bardziej, że Motor udowodnił, że potrafi u siebie odrabiać takie straty, że ta z Wrocławia wygląda przy nich jak pryszcz. W kontekście całych rozgrywek bonus dla beniaminka w konfrontacji z trzecim zespołem minionego sezonu będzie niespodzianką.
OD TEGO ZAWODNIKA DUŻO ZALEŻY. Jeśli Włókniarz myśli o wygranej z Falubazem to potrzebuje dobrze punktującego Adriana Miedzińskiego. Pokazał to najdobitniej zeszły sezon, gdy biało-zieloni dysponowali czterema solidnymi seniorami, a wśród nich był właśnie Miedziński. Potrafił przesądzać rywalizacje na korzyść Lwów, tymczasem w tym sezonie idzie mu wyjątkowo pod górkę. Jeśli złapie ten luz ze Szwecji, gdzie potrafił trzasnąć komplet punktów, to powinno być dobrze.
Zobacz również: Michał Gruchalski: Na zewnątrz spokój, w środku smutek i żal
LICZBA KOLEJKI - 3. Na półmetku ekstraligowych zmagań aż trzech reprezentantów MRGARDEN GKM-u Grudziądz znajduje się w czołówce PGE Ekstraligi umożliwiającym im start w międzynarodowych mistrzostwach naszej najwyższej klasy rozgrywkowej, które odbędą się w Gdańsku (Artiom Łaguta, Krzysztof Buczkowski, Kenneth Bjerre). To najdobitniej pokazuje, że grudziądzanie mają dość miejsc gwarantujących dalszy byt w elicie. Oni chcą jechać o medale! I w tym roku mają kim wojować, bo seniorska formacja jest bardzo wyrównana, a przecież dotąd pełni swoich możliwości nie pokazał Antonio Lindbaeck.
TU MOGĄ POLECIEĆ ISKRY. Do tarć dojdzie zapewne wszędzie, tym bardziej, że w grę zaczynają wchodzić punkty bonusowe. Na pewno jednak coś do udowodnienia mają w Gorzowie, bowiem prowadzili w Toruniu już znaczącą liczbą punktów, a mimo to przegrali dziewięcioma "oczkami". Gorzowianie pewnie staną na głowie, bo w obliczu kryzysu Włókniarza zwietrzyli swoje szanse na awans do najlepszej czwórki.