PGE Ekstraliga. Motor skomplikował swoją sytuację. ''Nie z takich turbulencji wychodziliśmy''

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc w walce z  braćmi Holderami
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Paweł Miesiąc w walce z braćmi Holderami

Speed Car Motor Lublin przegrał z Betard Spartą Wrocław 42:48. Lublinianie mieli w planach zwycięstwo za trzy, a tymczasem stracili wszystko i utrudnili sobie zadanie, jakim jest utrzymanie w PGE Ekstralidze.

Wygrana drużyny Jacka Ziółkowskiego nad wrocławianami wydatnie przyczyniłaby się do zachowania bytu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Lublinianie nie skorzystali na nieszczęściu gości, którzy stracili Taia Woffindena. Zespół Dariusza Śledzia stanął na wysokości zadania i trzymał mecz na styku.

- Zawody były bardzo zacięte, obfitujące w wiele akcji na torze, które mroziły krew w żyłach, ale niestety zakończyły się na naszą niekorzyść. Przeciwnik był wymagający, drużyna z wielkimi aspiracjami, chcąca walczyć o tytuł mistrza Polski, taki mają plan. Nasz jest dużo skromniejszy - ocenił spotkanie Piotr Więckowski, wiceprezes Speed Car Motor Lublin.

Przed biegami nominowanymi wrocławianie uciekli na cztery punkty przewagi. Lublinianie mieli jeszcze cień nadziei na korzystny rezultat. Gospodarzy ze złudzeń odarł wyścig czternasty, który tylko zremisowali, a jechali na 5:1. Jokerem w talii Dariusza Śledzia okazał , bohater wspomnianej gonitwy i całego spotkania. - Bardzo piękny wyścig, gdzie prowadzenie zmieniało się gwałtownie. W ostatnim łuku nasi zawodnicy odsunęli się od krawężnika i Maksym Drabik po odważnej szarży wygrał - stwierdził Więckowski.

Tai Woffinden kontuzjowany

Lublinianie mieli w tym sezonie mieć atut własnego toru. To kolejna porażka u siebie. Ostatnia będzie bolała jeszcze długo. Wygrana za trzy byłaby poważnym krokiem w stronę PGE Ekstraligi na kolejny sezon. Beniaminek utrudnił sobie życie i zwycięstw będzie musiał szukać w następnych meczach. Coraz bardziej prawdopodobne, że pojedynek w Toruniu będzie kluczowy. Wiceprezes Motoru nie załamuje rąk po przegranym boju z wrocławianami. - Sytuacja jest jaka jest, zobaczymy co będzie dalej. Nie z takich turbulencji nasz klub wychodził. W każdym sezonie mieliśmy sytuacje, które nas martwiły, ale potem nadawały smaku wszystkiemu co robiliśmy. Teraz przegraliśmy, ale mamy nadzieję, że w tym sezonie także skończy się to dobrze dla lubelskiej drużyny.

Czytaj także: W Lublinie była kontrola paliwa

ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak wywiesił białą flagę? Niektórzy widzą to inaczej i mówią o odwadze trenera

Źródło artykułu: