"Szprycą w twarz" to cykl felietonów Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.
***
Speed Car Motor świetnie radził sobie z Betard Spartą przez większość spotkania. Wrocław pozbawiony był swojego lidera, a to dodatkowy bonus dla gospodarzy. Niestety końcówka w ich wykonaniu to frajerstwo roku. Mieli w rękach złotą rybkę, ale ją wypuścili do wody. Teraz będzie im strasznie trudno odrobić stracone punkty.
Patrząc na kalendarz lublinian, zaczynam coraz bardziej sceptycznie patrzeć na ich byt w PGE Ekstralidze. Przed sezonem byłem jednym z niewielu niezwiązanych z klubem orędowników nadziei na ich utrzymanie. Teraz zaczynam coraz mocniej powątpiewać, bo Motor w każdym meczu walczy jak nigdy, a przegrywa jak zwykle.
Nie chcę już czepiać się meczów wyjazdowych, ale te u siebie beniaminek powinien wygrywać. Tym bardziej, jeśli prowadzi z rywalem 6 punktami w połowie meczu. Miałem taką obawę jeszcze przed dołączeniem do składu Grigorija Łaguty, że kiedy Rosjanin będzie już mógł jeździć, to z reszty zawodników trochę zejdzie ciśnienie. Dziś jestem prawie pewny, że to się sprawdziło.
ZOBACZ WIDEO: Przeszedł na kontrakt zawodowy i zaczął gorzej jeździć. Kopeć-Sobczyński wyjaśnia przyczyny takiej decyzji
Przeczytaj również: działacze Motoru uspokajają kibiców
Wracając do kalendarza Motoru, to nie wygląda on zbyt różowo. Mecze u siebie to Zielona Góra, Częstochowa i Gorzów. Jeśli uda się wygrać z tymi ostatnimi, to będzie to sukces. Punkt bonusowy można wywalczyć w Toruniu, ale i o to nie będzie łatwo. W dalszym ciągu trzymam kciuki za Lublin, bo jest w tym klubie i kibicach miłość i romantyzm do żużla, jakiego nie spotkaliśmy od powrotu MRGARDEN GKM-u do PGE Ekstraligi. Oby nie było więcej takich przegranych.
Skoro mowa o porażkach, to większej niż decyzje GKSŻ i Marka Cieślaka o nominacjach do eliminacji GP dawno nie widzieliśmy. Działacze nominowali sześciu żużlowców i w pamiętnej sytuacji pominęli tych, którzy nie chcieli jeździć w finale Złotego Kasku w Pile (więcej o tej sytuacji przeczytasz TUTAJ). Odbyły się wszystkie zaplanowane rundy eliminacyjne i ilu mamy Polaków w GP Challenge? Żadnego. Ostatnią nadzieją był Paweł Przedpełski, ale on również przepadł.
Pięknie złośliwych panów wyjaśnia Piotr Pawlicki. Przed sezonem rozmawiałem z nim kilka razy. Powtarzał, że to jest cel, że posmakował już GP i wie, że teraz jest w innym etapie kariery i powinien poradzić sobie lepiej. Do sezonu w końcu po raz pierwszy od kilku lat przygotowywał się bez kontuzji i widać tego efekty. Pawlicki to obecnie najskuteczniejszy polski żużlowiec. W bieżącej dyspozycji mógłby walczyć o medale w GP.