Aż trzech zawodników Zdunek Wybrzeża Gdańsk - Kacper Gomólski, Adrian Cyfer i Krystian Pieszczek - awansowało po środowych półfinałach do finału Indywidualnych Mistrzostw Polski. To może dziwić szczególnie, że gdańska drużyna przeciętnie spisuje się w lidze. - Wcale mnie to nie zaskoczyło. My wiemy, że nasi zawodnicy mają potencjał, tylko że nie zawsze potrafią go wykorzystać. Czasem w meczach ligowych za bardzo chcą, nakładają na siebie zbyt dużą presję, są za nerwowi, a wczoraj kiedy nie byli faworytami, pojechali tak jak potrafią - zripostował Tadeusz Zdunek, prezes klubu znad morza.
Dlaczego więc drużyna, w której jedzie trzech finalistów IMP jeździ tak słabo w Nice 1.LŻ? - Tak jak wspomniałem, liga to inny świat, gdzie u żużlowców zaczynają się nerwy. Dlatego właśnie w ostatnich dniach odbyliśmy spotkania i prosiliśmy zawodników by się uspokoili i aby na najbliższy mecz pojechali zupełnie rozluźnieni i swobodni, bez szalonych nerwów. Tu jest główny problem, jak nikt na nich nie stawia, potrafią jechać - ocenił Zdunek.
Awans Cyfera, który miał być rezerwowym. Zobacz więcej!
Czy w takim razie słabe wyniki nie są winą prowadzących klub? - Analizowaliśmy w tym tygodniu bardzo szczegółowo dlaczego ostatnie mecze tak wyglądały. Rozmawialiśmy też o tym z Krystianem Pieszczkiem i wyraźnie zawodnicy nie radzą sobie w sytuacjach stresowych. Za bardzo chcieli udowodnić. Oni wszyscy mają coś pokazać samym sobie i innym - Thorssell, Pieszczek, Gomólski, Cyfer mają duży potencjał i teraz mieli go uwolnić po słabszych sezonach. Być może te półfinały IMP będą takimi zawodami, które spowodują przełom. Ani my ani zawodnicy nie chcemy kończyć tego sezonu w sierpniu - dodał prezes.
ZOBACZ WIDEO: Kibice hejtowali żużlowca Get Well. Nie rozumieli, że ma zobowiązania wobec klubu
Zaskoczeniem może być awans Adriana Cyfera, który ostatnio wypadł ze składu ligowej drużyny. - Adrian na treningach jest bardzo szybki, ale podczas zawodów wygląda to znacznie gorzej. W mojej opinii problem jest natury mentalnej. Tydzień temu w zawodach 1/4 finału w słabszej obsadzie na gdańskim torze sobie nie poradził i nie wywalczył awansu, a w środę, kiedy jechał z marszu i nie spodziewał się, że wyjedzie na tor, wyglądało to znakomicie. Nasi zawodnicy za bardzo wzięli do głowy swoje cele życiowe by z powrotem jak najszybciej wrócić do PGE Ekstraligi. Dlatego spalają się nerwowo - przeanalizował Tadeusz Zdunek.
Maksym Drabik najlepszy w Krakowie. Zobacz więcej!
Może więc zawodnicy potrzebują psychologa? - Rozmawialiśmy czy istnieje taka potrzeba, ale zawodnicy stwierdzili, że sami muszą poradzić sobie z problemami. Nie zamierzamy robić nic na siłę. Z każdym z zawodników spotykamy się indywidualnie, rozmawiamy też z mechanikami. Kacper Gomólski po słabszych meczach szukał problemu w sprzęcie, a dziś jedzie na tych samych silnikach i robi punkty. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy, razem szukaliśmy rozwiązań. Może na niego wpłynąłem, że wziął się za siebie. Przez dwa dni testował motocykle, przejeździł wiele godzin na naszym torze i progres jest widoczny.
- U Krystiana Pieszczka jest problem pierwszego, drugiego biegu. Po tym zaczyna jechać, ale wcześniej ma problemy by wszystko ułożyć. Każdy z zawodników jest inny, każdy potrzebuje innego rodzaju wsparcia. Cały czas szukamy rozwiązań i choć nadwyrężamy cierpliwość kibiców to liczymy, że będą z nami. Ten zespół naprawdę umie jechać - podsumował Zdunek.
Stadion chyba też wymaga remontu prawda Czytaj całość