Zaraz po starcie Krzysztof Buczkowski i Jason Doyle znaleźli się obok siebie w pierwszym łuku. Zawodnik gospodarzy poszerzał tor jazdy Australijczykowi, po czym ten upadł na tor. Swojego motocykla nie opanował też reprezentant MRGARDEN GKM-u Grudziądz i po chwili sam zapoznał się z nawierzchnią na wyjściu z pierwszego łuku.
Doyle bardzo szybko podniósł się z toru i zaczął gestykulować rękoma, mając pretensje do Buczkowskiego o zbyt ostrą jazdę. Sędzia Krzysztof Meyze pozostał jednak niewzruszony na reakcję zawodnika Get Well Toruń i zarządził powtórkę biegu w pełnej obsadzie.
Czytaj także: Morris odpiera zarzuty po Grand Prix
Podobnie sytuację ocenił Robert Wardzała w studiu nSport+. - Wydaje mi się, że Krzysztof pojechał za głęboko, choć wiedział, że ma za plecami Jasona, a ten z kolei nie musiał tam jechać. Puściłbym powtórkę w czterech, aby żadnego z nich nie krzywdzić - powiedział Wardzała.
Ekspert nSport+ podkreślił, że Buczkowski świadomie obrał taki kierunek jazdy. - Oczywiście, że Krzysztof świadomie chciał zamknąć tor jazdy Doyle'owi, a skończyło się to groźnie. Mimo kontrowersji, puściłbym to w czwórkę - dodał.
Czytaj także: Groźny karambol w Łodzi. Musielak poszkodowany
W powtórce feralnego wyścigu Doyle sięgnął po pewne zwycięstwo.
ZOBACZ WIDEO: Żużlowiec Falubazu przeszedł żużlowe piekło. Pojawił się strach przed jazdą
A jak by zmienić temat i zapytać się - co sądzicie o z Czytaj całość