Jacek Gajewski. Żużel według Jacka: Kościecha nigdy nie pluł na Toruń. Teraz jest 1:0 dla niego (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: trener Robert Kościecha cieszy się z juniorami Get Well z sukcesu w DMPJ.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: trener Robert Kościecha cieszy się z juniorami Get Well z sukcesu w DMPJ.

"Robert Kościecha nie zasłużył na to, co spotkało go ze strony garstki kibiców Get Well Toruń" - pisze w swoim felietonie Jacek Gajewski. "Klub powinien zdecydowanie zareagować i wyeliminować margines" - dodaje były menedżer.

Żużel według Jacka to cykl felietonów Jacka Gajewskiego, byłego menedżera Get Well Toruń.

***

Po ostatnim meczu w Grudziądzu mieliśmy bardzo niepokojące obrazki. Trener Robert Kościecha był wyzywany przez kibiców Get Well Toruń. Został także przez nich opluty. Przyznam szczerze, że trudno mi się o tym wszystkim czytało. Znam Roberta i wiem, że sobie na to nie zasłużył. Nie podejrzewam go, że swoim zachowaniem próbował kogoś sprowokować. Martwię się, bo agresji na trybunach jest coraz więcej i nie chodzi już tylko o przykład toruński. Musimy z takimi zjawiskami zdecydowanie walczyć i eliminować margines.

Roberta poznałem jako zawodnika i trenera i nie rozumiem tej niechęci. W czasie swojej kariery zmieniał już kluby. Nie zawsze był w Toruniu. Reprezentował przecież barwy Polonii Bydgoszcz czy Wybrzeża Gdańsk. Negatywnych zachowań po drodze jednak nie było.

Zobacz także: Ksiądz od żużlowców o miłości do Aniołów i spotkaniu z Sullivanem i Wardem

Zawodnik czy trener nie zawsze pracują tam, gdzie by najbardziej chcieli. Takie jest życie. Co miał zrobić Robert, kiedy był niechciany w Toruniu? Jeszcze za to przeprosić albo zostać nauczycielem WF-u w szkole? Chciał się realizować, bo żużel to jego pasja. Grudziądz stworzył mu warunki, by mógł się rozwijać, więc skorzystał. Nie powinno się jednak zapominać, ile ktoś taki zrobił dla Torunia. Pracował na medale i sukcesy. Ostatni tytuł DMP w 2008 roku to była w dużej mierze jego zasługa.

ZOBACZ WIDEO: Doping technologiczny. Czy jest możliwe, aby żużlowcy dolewali coś do silników?

Robert Kościecha na pewno chciałby być nadal w Toruniu. Po moim odejściu z Get Well on także musiał pożegnać się z klubem. To nie był jego wybór. Konkurs ofert, który ogłosił wtedy klub, był zwykłą fikcją. Już przed jego ogłoszeniem było wiadomo, kto go wygra. Nie dziwię mu się, że nawet do niego nie przystąpił. W tym wszystkim chodziło przecież o nie najlepsze relacje z Jackiem Frątczakiem. Ktoś w klubie postanowił, że zielonogórzanin zostaje, a Kościecha odchodzi. To cała historia. Jeśli ktoś twierdzi, że było inaczej, to kłamie.

Niektórzy twierdzą, że Kościecha po odejściu pluł we własne toruńskie gniazdo. To śmiesznie. W jaki sposób niby to robił? Równie dobrze można by powiedzieć, że tak samo postępuje ja czy Sławomir Kryjom. Wszyscy czasami wyrażam krytyczną opinię. To nie ma jednak nic wspólnego z opluwaniem klubu. Za każdym razem podajemy merytoryczne argumenty. Wypowiadamy się jako eksperci, bo proszą nas o to media, ale nikogo nie obrażamy. Nie wyrażamy własnego zdania, bo kogoś nie lubimy i chcemy mu przyłożyć. Krytyka a bezmyślne plucie, to dwie różne rzeczy.

Zobacz także: Dla Jasona Doyle'a najważniejszy mecz sezonu będzie siódmym startem w ciągu siedmiu dni

Tak samo bezzasadne jest twierdzenie, że Kościecha podbierał zawodników z Torunia. Ostatnio słyszałem, że zrobił tak z Marcinem Turowskim. Przecież ten chłopak odszedł najpierw do Gdańska. Taką decyzję podjął zarząd. Robert nie miał z nią nic wspólnego. Wcześniej był jeszcze Denis Zieliński, który poszedł do Grudziądza. To jednak musiało się tak skończyć, bo chłopak nie miał najlepszych relacji z klubem.

Torunianie powinni zareagować, bo niepokojące obrazki mieliśmy już przy okazji meczu ze Stalą Gorzów, kiedy zawodnicy byli wyzywani z sektora nad parkiem maszyn i oblewani piwem. Może ktoś myślał, że temat sam przycichnie, ale nie tędy droga. Trzeba działać, żeby taki margines nie rozlał się na większą grupę kibiców.

Na koniec jeszcze jedna smutna refleksja. Działacze GKM-u zaufali Robertowi, byli cierpliwi i mają efekty. Grudziądzka młodzież jest w tej chwili zdecydowanie lepsza od tej toruńskiej. Nie chodzi już nawet o ligę, ale także wyniki w DMPJ. Widać u nich postępy. W Toruniu tego nie ma. Może i Karol Ząbik potrzebuje więcej czasu, ale na ten moment jest 1:0 dla Kościechy.

Jacek Gajewski

Źródło artykułu: