Maraton Jasona Doyle'a rozpoczął się w minioną sobotę startem w Grand Prix Czech. Następnego dnia był zaległy mecz Get Well Toruń w Grudziądzu, a w kolejnych występy w ligach: szwedzkiej, angielskiej i duńskiej. Bez dnia przerwy, bez chwili oddechu.
Start w piątkowym meczu Get Well ze Speed Car Motorem Lublin, będzie dla Doyle'a siódmą imprezą w ciągu siedmiu dni. Czy nikogo w klubie nie martwi, że lider drużyny, na najważniejszy być może mecz sezonu, może przyjechać kompletnie wyczerpany? Nie ma przecież możliwości, żeby w piątek był on w 100 procentach wypoczęty. Siedem dni jazdy i ciągłe podróże na pewno odcisną na nim piętno.
Czytaj także: Kryjom przed meczem Get Well - Motor: Jedna z tych drużyn spadnie
- Doyle lubi taki rytm meczowy - tłumaczy nam Adam Krużyński ze sztabu szkoleniowego Get Well. - Najchętniej nie schodziłby z motocykla. Oczywiście, jak idzie, a teraz idzie mu dobrze. W takiej sytuacji przynajmniej on tak to tłumaczy, taka jazda non-stop kompletnie mu nie szkodzi.
- Nie boimy się, że Jason będzie zmęczony, bo jego kolejne zwycięstwa pobudzają - kontynuuje Krużyński. - O niego jesteśmy spokojni, martwimy się natomiast o innych. Ostatnio brakowało punktów Iversena, braci Holderów i polskich seniorów. Jeśli wszyscy przeze mnie wymienieni uporają się z własnymi słabościami, to wtedy możemy z Motorem wygrać. Bo, że Doyle zrobi swoje, to nie ulega wątpliwości. Mogą mu się przytrafić jakieś pojedyncze wpadki, ale one nie będą miały związku z maratonem. Po prostu nikt nie jest maszyną - kończy Krużyński.
Czytaj także: Będzie wielka kontrola na meczu Get Well - Motor
ZOBACZ WIDEO Sam Doyle nie mógł wygrać spotkania. Zobacz skrót meczu MRGARDEN GKM Grudziądz - Get Well Toruń
Jakieś wyczuwalne zagrożenie czy może inny powód?
Ktoś wyjaśni?