Natalia Zawodna, WP SportoweFakty: Bardzo dobre spotkanie w pana wykonaniu. Powiedzieć, że dołożył pan cegiełkę, to tak naprawdę nie powiedzieć nic.
Kevin Fajfer, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno: Wygraliśmy całą drużyną. Każdy dołożył swoją cegłę. Cieszę się, że miałem w tym swój udział. Oby było tak dalej.
Początek świetny. Później nie było już tak kolorowo.
Po dobrym początku za bardzo się nakręciłem na dobry wynik. Mój błąd.
Jeżeli pamięć nie myli to chyba pierwszy raz dostał pan szansę pokazania się w biegu nominowanym.
Szczerze mówiąc nie pamiętam, ale jest taka możliwość.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob nie był gotowy na taką kontuzję. Cierpi, ale jest dobrej myśli
Jak samopoczucie po tym biegu? Wszak zakończył się on pana upadkiem.
Zabrakło chłodnej głowy. Sporo wody było na torze. Kolegę postawiło, ja jechałem za nim i spotkaliśmy się w niewłaściwym miejscu i czasie. Upadłem. Całe szczęście, że nikomu się nic nie stało. Ze mną wszystko w porządku.
Dokonał pan kosmicznej metamorfozy przez te ostatnie miesiące. Serce się raduje na widok tak owocnej jazdy. Skąd ta zmiana?
Sporo jazdy, pomoc klubowa, trafienie z silnikiem, to wszystko procentuje. Do tego dochodzi świetna praca chłopaków z teamu. Teraz zaczynam zabawę z silnikiem, prędkością i ustawieniami. Jeżeli jazda na żużlu to zabawa lżej się jedzie.
Podobno pana silniki są tak szybkie, że pożyczył pan sprzęt koledze z drużyny.
To prawda. Pożyczyłem sprzęt Oskarowi. Oskar wyciągnął dłoń, kiedy było źle i nic kompletnie nie szło. Kiedy nie było kolorowo mogłem liczyć na jego pomoc. Przyjeżdżał do mnie i testował mój sprzęt. Cieszę się, że teraz mogłem mu się odwdzięczyć. Jeszcze raz chce mu za to podziękować.
Z tego co pan mówi, wnioskuję, że z Oskarem Fajferem nie tylko pan dobrze wychodzi na zdjęciu.
Absolutnie nie. Mamy dobry kontakt, Pomagamy sobie. Jesteśmy zgraną rodziną.
W minionym tygodniu dobre wyniki zaliczył pan nie tylko w lidze, ale również w DMPJ.
Dużo jazdy, pewność siebie oraz dobry silnik od Ryszarda Małeckiego to wszystko w końcu procentuje. Nie mogę na nic narzekać.
Był pan jedynym zawodnikiem, którego imiennie wyróżnił menadżer Rafael Wojciechowski po meczu z Orłem Łódź.
Pan Rafael jest jedną z osób, która wiele mi pomogła. Dzięki niemu uwierzyłem w silnik, którym dysponuję. Jestem innym zawodnik, niż na początku.
Zdaje sobie pan sprawę z tego, że dobre wyniki osiągane przez pana będą skutkować tym, że oczekiwania względem pana będą rosnąć. Nie boi się pan tego?
Sam od siebie oczekuję bardzo wiele. Chcę zrobić dobry wynik. Będziemy się starać, aby tak było.
Przed panem kolejny pracowity czas. Młodzieżówki, kolejny mecz ligowy..
Chcę podbudować pewność siebie zwycięstwami. To mój priorytet.
Czytaj więcej: Andreas Jonsson bohaterem Speed Car Motoru
Tą pewność siebie widać nie tylko na torze, ale również podczas udzielania wywiadów.
Na początku nie było kolorowo, tej pewności brakowało. Teraz idzie wszystko w dobrą stronę.
Czytaj więcej: Adrian Gała zasłabł po meczu w Gnieźnie