Plusy i minusy weekendu. Get Well równa się chaos. Nie było ładu ani składu. Sparta idzie na mistrza?

WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jason Doyle [cz], Paweł Miesiąc [b], Andreas Jonsson [ż]
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Jason Doyle [cz], Paweł Miesiąc [b], Andreas Jonsson [ż]

Get Well znowu największym przegranym weekendu. W Częstochowie trwa walka z kryzysem, a w Stelmet Falubazie pierwszy raz zapaliła się lampka ostrzegawcza. Ważny sygnał wysłała natomiast Betard Sparta. We Wrocławiu w końcu jest zespół na złoty medal!

Rozdawanie plusów i minusów za ostatni weekend rozpoczynamy od meczu Get Well - Speed Car Motor. - Goście byli fantastycznie. Mieli jechać po porażkę, a rozjechali rywala - mówi nam ekspert nSport+, Wojciech Dankiewicz. - Najbardziej zaimponowali mi Andreas Jonsson i Dawid Lampart. Pierwszy w świetnym stylu wrócił po kontuzji, a drugi odnalazł się w niewdzięcznej roli. Potrafił skutecznie wejść do gry w trakcie meczu. Oddzielne słowa uznania dla fanów Motoru. Znowu zaprezentowali najwyższy poziom - dodaje.

Wielki minus dla zawodników, działaczy i sztabu szkoleniowego Get Well. Spotkanie ze Speed Car Motorem było meczem o życie, a drużyna podeszła do niego kompletnie rozkojarzona. Torunianie sprawiali wrażenie, że nie mają żadnego planu na pokonanie beniaminka. - Wyglądali jak dzieci we mgle - uważa Dankiewicz. - To było zarządzanie przez chaos. Nie mogę zrozumieć niektórych decyzji. Ta "dziwna" rotacja składem była skazana na porażkę. Pierwszym z brzegu przykładem było puszczenie do boju Rune Holty. Nie dość, że facet jest w słabej formie, to wkracza do akcji w trakcie rywalizacji, kiedy zespołowi nie idzie - podkreśla Dankiewicz.

Zobacz także: Hit PGE Ekstraligi w pigułce. Kości trzeszczały, szprychy też. Mało brakowało, a lałaby się krew

Kolejny raz świetną formę zaprezentował MRGARDEN GKM Grudziądz. Na całej linii zawiodła natomiast truly.work Stal Gorzów, która miała pokaźną zaliczkę, ale ostatecznie straciła punkt bonusowy. - Wszyscy mówią, że to wina Kildemanda, ale nikt nie mówi o juniorach. Przecież oni zawalili na całej linii - zauważa Dankiewicz. - Rafał Karczmarz pojechał fatalnie. Jest cieniem samego siebie. Widać, że ma problemy sprzętowe. Stal musi coś z tym zrobić. Poza tym polecam pracę z regulaminami. Zawodnicy muszą wiedzieć, co wolno, a czego nie - przekonuje Dankiewicz.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Gollob nie był gotowy na taką kontuzję. Cierpi, ale jest dobrej myśli

Pierwszą katastrofą weekendu była postawa Get Well Toruń, a drugą mieliśmy we Wrocławiu, gdzie skompromitowała się drużyna forBET Włókniarza, która nie nawiązała żadnej walki z osłabioną Betard Spartą. - Jeśli ktoś po meczu z Falubazem, że kryzys częstochowian został zażegnany, to był w błędzie. On nadal trwa i jest poważniejszy, niż się wydawało. Poza Leonem Madsenem i Michałem Gruchalskim ta drużyna nie istniała. Z taką jazdą widoki na play-off są kiepskie - wyjaśnia Dankiewicz.

Zobacz także: Magazyn PGE Ekstraligi: Leszek Demski zaproponował ważną zmianę w regulaminie

- Skoro krytykujemy częstochowian, to musimy poprawić Spartę. Przed sezonem było poszukiwanie trzeciej armaty, a teraz równocześnie odpalili Jakub Jamróg i Max Fricke. Obaj jadą rewelacyjnie. Aż strach pomyśleć, co będzie, kiedy wróci Tai Woffinden. To będzie bombowa drużyna, która może przeszkodzić nawet Fogo Unii Leszno - twierdzi ekspert nSport+.

Na koniec mecz w Zielonej Górze. Stelmet Falubaz przegrał z mistrzem Polski. Paniki nie ma, ale pojawiły się wątpliwości. - Plusem była w zasadzie jedynie postawa juniorów, którzy zrobili swoje. Seniorzy zawiedli. Najbardziej Patryk Dudek i Martin Vaculik. Co gorsza, zielonogórzanie nie wyciągali wniosków. Dali się wyprzedzać, a poza tym znowu szwankowała jazda z parą. Nie twierdzę, że jest tam wielki kryzys, że wylecą z play-off. Żarty się jednak skończyły, bo rywale idą w górę i można wylądować na czwartym miejscu. A wiadomo, co to oznacza - podsumowuje Dankiewicz.

Źródło artykułu: