Social Speedway 2.0: Kildemand przeprosił kibiców Stali. Adam Krużyński musi odpowiedzieć na ważne pytanie

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Peter Kildemand
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Peter Kildemand

Głupi błąd Petera Kildemanda sprawił, że gorzowianie mogą zapomnieć o play-offach PGE Ekstraligi. Duńczyk potrafił jednak przeprosić za swoją wpadkę. Bliski spadku z ligi jest za to Get Well Toruń, a to stawia w trudnej sytuacji Adama Krużyńskiego.

W piątek radość zapanowała w Grudziądzu. Żużlowcy MRGARDEN GKM-u zrobili kolejny krok w kierunku play-offów PGE Ekstraligi. Czekają na nie tyle lat, że trudno się dziwić euforii tamtejszych kibiców. Walka o medale będzie też ważnym przeżyciem dla Krzysztofa Buczkowskiego, który przecież wywodzi się z Grudziądza.

Jednym radość, innym smutek. Zespół truly.work Stali Gorzów przegrał w Grudziądzu i może powoli planować wakacje na początku września. Świadom tego jest Peter Kildemand, który słabym występem w piątek dołożył cegiełkę do porażki gorzowian.
Dodatkowo Kildemand został wykluczony z jednego z wyścigów, po tym jak bezmyślnie odjechał od taśmy. Jednak za fatalną wpadkę potrafił jednak przeprosić. I za to brawa.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Tomasz Gollob nie był gotowy na taką kontuzję. Cierpi, ale jest dobrej myśli

Jeśli w Gorzowie panuje smutek, to stan kibiców w Toruniu można nazwać depresją. W piątek Get Well Toruń poległ z kretesem na własnym torze ze Speed Car Motorem Lublin. Przybliża to torunian do jazdy w Nice 1. LŻ. To też stawia pytanie o przyszłość Adama Krużyńskiego w klubie, bo w przypadku jazdy Get Wellu może dojść do konfliktu interesów.

Euforia zapanowała za to w Lublinie. "Ludzie w nas wątpili cały czas, ale każdy z nas (zawodnicy, mechanicy, menedżerowie, itd.) pokazał jak bardzo zależy nam na pozostaniu w PGE Ekstralidze. Dziękuję jeszcze raz naszym wspaniałym fanom za stworzenie wspaniałych warunków i przebycie drogi z Lublina do Torunia, by nas wspierać" - napisał w social mediach Mikkel Michelsen.

Ciężkie chwile (ponownie?) przeżywają w Częstochowie. Wydawać się mogło, że wraz z pokonaniem Stelmet Falubazu Zielona Góra przyszło przełamanie forBET Włókniarza, ale wyjazd do Wrocławia temu przeczy. "Lwy" zdobyły 34 punkty, z czego aż 15 było autorstwa Leona Madsena. "Rozczarowująca porażka, ale będziemy walczyć" - zapewnił kapitan Włókniarza po tym meczu.

Czytaj także: Przedpełski analizuje przyczyny słabej jazdy

Za to Betard Sparta Wrocław musiała sobie w niedzielę radzić bez kontuzjowanego Taia Woffindena, ale jak się okazało, brak mistrza świata nie stanowił dla niej problemu. O niedawnym urazie zapomniał też Maciej Janowski, czego najlepszym dowodem są pomeczowe podskoki.

Czytaj także: Milik podziękował Woffindenowi za pomoc

Na zakończenie weekendu nadeszła wisienka (truskawka?) na torcie, czyli hit pomiędzy Stelmet Falubazem Zielona Góra a Fogo Unią Leszno. Gospodarze byli bliscy tego, by zapisać się w historii jako pierwszy zespół, który w tym roku pokonał "Byki". Ostatecznie tak się nie stało.

Za to leszczynianie mogli świętować. Jak widać, emocje trzymały Piotra Pawlickiego jeszcze w poniedziałek. Jeśli przypomnimy sobie jego wejście w drugi łuk, kiedy to jednym ruchem rozprawił się z zielonogórzanami, to wcale się nie dziwimy.

Za to weekend w Nice 1.LŻ należał do Unii Tarnów, która odprawiła z kwitkiem PGG ROW Rybnik. Podobnie jak to miało miejsce w poprzednich meczach, wynik "Jaskółek" ciągnęli Peter Ljung oraz Wiktor Kułakow. Czyżby sekretem formy Szweda były krewetki?

Porażka w Tarnowie mocno dotknęła za to rybniczan. "Dałem z siebie wszystko, niestety to nie wystarczyło. Walczymy dalej" - zapowiedział Kacper Woryna, kapitan PGG ROW-u.

Źródło artykułu: