Zespół Włókniarza Częstochowa przyzwyczaił już wszystkich kibiców, że jeśli chodzi o spotkania z ich udziałem, to emocje są zawsze. Także przed meczem. Nie inaczej było w tym przypadku, bowiem na grubo przed meczem z Unibaksem Toruń fani zastanawiali się, czy w drużynie Włókniarza wystąpią Greg Hancock i Nicki Pedersen. Z każdym kolejnym dniem informacje dla kibiców Lwów były coraz lepsze, w końcu okazało się, że w niedzielę w Częstochowie zobaczymy obie rakiety. Kiedy wszyscy zacierali ręce czekając na megahit Włókniarz - Unibax, nadeszła smutna wiadomość z Krosna, gdzie odbywał się ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Po upadku z udziałem Tomasza Gapińskiego i Sławomira Drabika złamania palca u stopy nabawił się ten pierwszy. Zaczęły się nerwowe dni, podczas których miało się zdecydować, czy popularny Gapa mimo kontuzji wystartuje w niedzielnym meczu na szczycie polskiej Ekstraligi.
W niedzielę rano okazało się, że Tomasz Gapiński przywdzieje po południu plastron z lwem i wystąpi w niezwykle ważnym dla jego drużyny spotkaniu. Licznie zgromadzona publiczność mogła zatem po raz pierwszy w tym sezonie zobaczyć swoją drużynę w komplecie. Pierwszy mecz w Częstochowie zaliczył bowiem mistrz świata Nicki Pedersen, owacyjnie przywitany przez częstochowskich fanów. W trakcie spotkania miłą niespodziankę kibicom biało-zielonych sprawił młody Anglik, Lewis Bridger. Co prawda nie za sprawą swojego występu, ponieważ dla Bridgera zabrakło miejsca w ligowym składzie, jednak za sprawą podpisania nowej, 2-letniej umowy z częstochowskim klubem.
Samo spotkanie było niezłe, nie brakowało ostrej walki i mijanek. Mogło być chyba jeszcze lepsze, gdyby na torze nie pojawiły się w trakcie meczu niewielkie koleiny, które kilka razy wybiły z rytmu głównych aktorów niedzielnych zawodów. Mecz tradycyjnie rozpoczął się od biegu juniorów. Bezkonkurencyjny w nim okazał się młody Anglik, Tai Woffinden, który w tym sezonie radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Za jego plecami na metę przyjechała dwójka torunian i kolega z pary, Borys Miturski. Młody częstochowianin po meczu stwierdził, że nie jest zadowolony ze swojego występu. - Najważniejsze, że wygraliśmy, szkoda jednak tego straconego bonusu. Swojego występu nie zaliczę do udanych. Tak naprawdę sam nie wiem co jest przyczyną słabego występu. W pierwszym biegu był start powtórzony, szybko zmieniłem motor bo spaliłem sprzęgło i myślę, że zwyczajnie źle dobrałem przełożenia do wyścigów, w których startowałem.
Od biegu drugiego prowadzenie objęli gospodarze, którego nie oddali już do samego końca. W drugiej gonitwie triumfowali podwójnie wspomniani wcześniej Tomasz Gapiński i Nicki Pedersen. Wychowanek Polonii Piła po spotkaniu był wyraźnie zadowolony z siebie. - Biorąc pod uwagę fakt, że startowałem z kontuzją, to mogę spokojnie ten występ zaliczyć do udanych. Oczywiście zawsze może być lepiej, ale końcówka już była, można tak powiedzieć, odpuszczona. W każdym kolejnym biegu zwyczajnie brakowało mi sił. Już po pierwszym biegu odczuwałem mocne zmęczenie, jednak drugi mój start udało się jeszcze wygrać. Później było znacznie gorzej, powiedziałem trenerowi przed biegami nominowanymi, że nie dam rady jechać, jednak trener powiedział, żebym się nie przejmował i dam radę.
Sporo walki przyniósł bieg czwarty, w którym zmierzyli się Darcy Ward oraz Wiesław Jaguś i Greg Hancock z Taiem Woffidenem. Po starcie na podwójne prowadzenie wyszli częstochowianie, jednak doświadczony Amerykanin pojechał zbyt pasywnie przy krawężniku, co szybko wykorzystał Ward. Popularny Herbie nie złożył jednak broni i gonił Australijczyka do samego końca. Obaj zawodnicy wjechali niemal równocześnie na metę, dlatego też sędzia musiał skorzystać z fotokomórki, by stwierdzić, kto wjechał na kreskę za Woffindenem. Ku uciecze miejscowych fanów sędzia zawodów, Jerzy Najwer z Gliwic stwierdził, że to Hancock minął linię mety na drugiej pozycji.
W kolejnych biegach emocji także nie brakowało. Dość nieoczekiwanie zakończyła się gonitwa numer 7. Wygrał w niej bowiem Tomasz Gapiński, jednak faworyt tego biegu, Nicki Pedersen był ostatni. Mieliśmy zatem trzeci z kolei remis, a w całym meczu częstochowianie prowadzili już 25:17. Fani zespołu ze Świętego Miasta ostrzyli sobie zęby już nie tylko na wygraną, ale także na zdobycie punktu bonusowego. Jak się później okazało, były to jedynie pobożne życzenia. Kolejna gonitwa to znów popis świetnie dysponowanego tego dnia Taia Woffindena. Anglik popisał się świetną jazdą parą z Gregiem Hancockiem, a ich rywale, Adrian Miedziński i Darcy Ward byli dla nich jedynie tłem.
Biegowe zwycięstwo goście odnieśli dopiero w biegu 10. za sprawą Jagusia i Warda. Bezbarwny występ tego dnia zaliczył Michał Szczepaniak, który był wolny nie tylko na starcie, ale także na dystansie. Ostatecznie bieg 10. zakończył się zwycięstwem Unibaksu 4:2, tym samym zmniejszyli oni straty do Włókniarza do 10 oczek. 11. odsłona niedzielnych zawodów to popisowa jazda Grega Hancocka, który zdecydowanie najlepiej rozegrał pierwszy łuk i to on dowiózł zwycięstwo do mety. Ostatni był Ryan Sullivan, który przyzwyczaił już kibiców do bardzo chaotycznej jazdy. Na tablicy wyników po biegu jedenastym widniał rezultat 40:26.
Końcówkę zawodów lepiej rozegrali goście, dzięki czemu wywalczyli punkt bonusowy, bowiem to oni zwyciężyli w pierwszym meczu w Toruniu 53:37. Świetne zawody zaliczył w barwach Włókniarza Lee Richardson, który jedynie dwa razy dał się minąć rywalom. Wygrał także ostatni, 15. wyścig, dlatego też zasłużył na miano najlepszego zawodnika meczu. Ogólnie zawodnicy Włókniarza tworzyli w niedzielny wieczór monolit, wszyscy się uzupełniali i jechali bardzo równo. Odstawał jedynie wspomniany wcześniej Michał Szczepaniak. Z kolei w drużynie toruńskiej najlepiej zaprezentował się Ryan Sullivan, zdobywca 13 oczek w siedmiu startach. Warto wspomnieć, że w obu drużynach silnymi punktami byli juniorzy, dlatego biegi z ich udziałem oglądało się z dużą przyjemnością.
Wyniki:
Unibax Toruń - 40:
1. Adrian Miedziński - 10+2 (1,1*,1,2,3,1,1*)
2. Chris Holder - ZZ
3. Ryan Sullivan - 13 (2,2,3,2,0,2,2)
4. Robert Kościecha - 1+1 (1*,0,0)
5. Wiesław Jaguś - 8+2 (0,0,1*,3,1*,3)
6. Damian Celmer - 2 (2,-,-,-,-)
7. Darcy Ward - 6+1 (1*,1,2,0,1,1)
Cognor Włókniarz Częstochowa - 50:
9. Nicki Pedersen - 10+1 (2*,0,3,3,2)
10. Tomasz Gapiński - 8 (3,3,1,1,0)
11. Lee Richardson - 13 (3,3,2,2,3)
12. Michał Szczepaniak - 0 (0,0,0,-)
13. Greg Hancock - 9+2 (2*,2,2*,3,0)
14. Borys Miturski - 0 (0,-,-,-,0)
15. Tai Woffinden - 10+1 (3,3,1*,3,0)
Bieg po biegu:
1. (66,17) Woffinden, Celmer, Ward, Miturski 3:3
2. (64,79) Gapiński, Pedersen, Miedziński, Jaguś 5:1 (8:4)
3. (64,06) Richardson, Sullivan, Kościecha, Szczepaniak 3:3 (11:7)
4. (65,25) Woffinden, Hancock, Ward, Jaguś 5:1 (16:8)
5. (67,61) Richardson, Sullivan, Miedziński, Szczepaniak 3:3 (19:11)
6. (64,20) Sullivan, Hancock, Woffinden, Kościecha 3:3 (22:14)
7. (64,41) Gapiński, Ward, Jaguś, Pedersen 3:3 (25:17)
8. (64,32) Woffinden, Hancock, Miedziński, Ward 5:1 (30:18)
9. (64,57) Pedersen, Sullivan, Gapiński, Kościecha 4:2 (34:20)
10. (64,47) Jaguś, Richardson, Ward, Szczepaniak 2:4 (36:24)
11. (64,96) Hancock, Miedziński, Gapiński, Sullivan 4:2 (40:26)
12. (64,73) Miedziński, Richardson, Ward, Miturski 2:4 (42:30)
13. (64,74) Pedersen, Sullivan, Jaguś, Woffinden 3:3 (45:33)
14. (64,67) Jaguś, Pedersen, Miedziński, Gapiński 2:4 (47:37)
15. (65,44) Richardson, Sullivan, Miedziński, Hancock 3:3 (50:40)
NCD: 64,06 w biegu 3. uzyskał Lee Richardson.
Widzów: około 15 tysięcy.
Sędziował Jerzy Najwer z Gliwic.