Nerwowo zrobiło się w 5. biegu, w którym pod taśmą stanęli Przemysław Pawlicki, Maciej Janowski, Piotr Pawlicki i Bartosz Zmarzlik. Na dystansie na prowadzenie przedarł się Janowski, za którego plecami trwała walka na miejscach 2-4. W pewnym momencie w potrzasku znalazł się Zmarzlik, gdy na wyjeździe z drugiego łuku drugiego okrążenia od krawężnika wjechał pod niego młodszy z braci Pawlickich.
Między zawodnikami doszło do kontaktu, a tuż obok po prawej stronie Zmarzlik miał jeszcze żużlowca MRGARDEN GKM-u Grudziądz. Wicemistrz świata lekko zahaczył o maszynę starszego z braci, stracił płynność jazdy, ale na szczęście utrzymał się na motocyklu. Od razu podniósł rękę, okazując niezadowolenie. Wtedy arbiter zapalił czerwone światło.
Po analizie powtórek sędzia Artur Kuśmierz wykluczył z wyścigu Piotra Pawlickiego, który nie krył frustracji z decyzji rozjemcy. Podobnie zresztą jak publiczność na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Poleciały bluzgi, natomiast Zmarzlika przy każdym kolejnym wyjeździe na tor "witała" solidna porcja gwizdów.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Cegielski: Namawiam Golloba, żeby został szefem związku zawodowego żużlowców
Niemal taka sama obsada, jak we wspomnianym biegu piątym, zameldowała się na starcie w wyścigu finałowym. Jedyna różnica: Janusz Kołodziej zamiast Przemysława Pawlickiego. I właśnie Kołodziej wygrał decydującą odsłonę, pokazując plecy kolejno Zmarzlikowi, Janowskiemu i Pawlickiemu.
Po zawodach Piotr Pawlicki opublikował na Instagramie wpis, w którym pogratulował sukcesu zawodnikom na podium. Z tym, że "zapomniał" o Zmarzliku. "Indywidualne Mistrzostwa Polski 2019. 4. miejsce najgorsze dla sportowca. Mimo wszystko po ciężkich bojach drugi rok z rzędu finał w takiej stawce, są powody do zadowolenia! Graty panowie @1magic1 @januszkolodziejracing" - napisał Pawlicki, słowem nie wspominając o srebrnym medaliście IMP 2019.
Zobacz: Żużel. Tomasz Gollob wykrakał, że Janusz Kołodziej będzie wielokrotnym mistrzem Polski
- Zrobiło się ciasno, Bartek słyszał mnie, że tam jestem i to on zmienił tor jazdy, a nie ja. Wcale się nie wynosiłem. Bartek ogólnie jeździ agresywnie. Często zdarza się, że to on podjeżdża kolegów i zamyka płoty - mówił Piotr Pawlicki tuż po wykluczeniu z 5. gonitwy.