Żużel. Wizerunkowa katastrofa Wandy Kraków. Jest tylko jedna opcja, aby sezon zakończyć z twarzą

 / Na zdjęciu: Paweł Sadzikowski
/ Na zdjęciu: Paweł Sadzikowski

Wanda Kraków to najprawdopodobniej najsłabsza drużyna w historii polskiej ligi żużlowej. Zewsząd słyszymy, że prezes klubu drwi sobie z kibiców, sponsorów i rywali. Kolejny ośrodek żużlowy jest poważnie zagrożony.

Przed sezonem udział Speedway Wandy Kraków w rozgrywkach 2. Ligi Żużlowej stał pod dużym znakiem zapytania. Ostatecznie, po mimo sporego zadłużenia, żużlowe władze przymknęły oko na długi i inne problemy klubu, przyznając krakowianom licencję nadzorowaną. Celem nadrzędnym było uniknięcie utraty kolejnego ośrodka żużlowego. Jednak chyba niewielu spodziewało się, że udział tej drużyny w lidze będzie aż tak wielkim strzałem w kolano.

Trudno teraz oceniać, czy dobrze stało się, że żużlowi decydenci po raz kolejny zaufali prezesowi Pawłowi Sadzikowskiemu. Jego aktualna wiarygodność jest niemal równa zeru. Co prawda ma jeszcze czas, aby spłacić wszystkie zaległości, ale z każdym miesiącem wierzyciele Wandy tracą nadzieję. Taki Ernest Koza, któremu klub zalega z wypłatami za sezon 2018, w przeróżny sposób próbował odzyskać swoje pieniądze. Te, zgodnie z licencją nadzorowaną, krakowski klub powinien na bieżąco regulować. Efekt? Mizerny.

Żużel. Turbulencje kadry. Nasza ekipa utknęła na lotnisku w Moskwie. CZYTAJ WIĘCEJ!

Najgorsze w tym wszystkim, że problemy finansowe klubu najmocniej widoczne są na torze podczas ligowej rywalizacji. Wanda nie ma pieniędzy, zawodnicy odmawiają przyjazdów na mecz, a spotkania z różnych przyczyn ciągle są odwoływane. Jest tak źle, że na teraz krakowianie wystawiają skład złożony z anonimowych juniorów wsparty jeżdżącym trenerem Stanisławem Burzą, który niejako wyciągnięty został ze sportowej emerytury. Mecze z udziałem tej drużyny są jednostronne. Najczęściej kończą się pogromem.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Cegielski: Walczę o to, żeby zawodnicy Wandy odzyskali zaległe pieniądze

Taki obraz krakowskiego żużla nie sprzyja jego odbudowie. Ciężko w ogóle oczekiwać, że w coś takiego chcieliby pchać się nowi sponsorzy. Reklamy tutaj nie ma żadnej. Cierpią też pozostałe klubu, które za mecze przeciwko Wandzie płacą swoim zawodnikom niemałą kasą. Abstrahując od wszelkich analiz, za sukces na kolejną część sezonu będzie można uznać, jeśli Wanda jakimś cudem spłaci wszystkie długi i przetrwa na żużlowej mapie Polski. W każdym razie będzie ciężko.

KLUCZOWY ZAWODNIK. W Krakowie muszą modlić się, żeby siły i cierpliwości wystarczyło Stanisławowi Burzy. Żużlowiec i trener w jednym ma spory kocioł na głowie. Z pewnością nie tak wyobrażał sobie przygodę z tym klubem. To tak naprawdę człowiek od wszystkiego.

NAJWAŻNIEJSZY MECZ. W zasadzie cudem będzie, jeżeli krakowianie w tym sezonie zdobędą jakikolwiek punkt. Aby tak się stało, możliwe są dwie opcje. Pierwsza - prezesowi uda się namówić najlepszych zawodników drużyny z Tero Aarnio na czele na przyjazd na mecz, choć i tak to niewiele gwarantuje. Druga możliwość, to rywal się podłoży i przyjedzie do Krakowa jakimś słabszym składem. Realnie Wanda jest w stanie zawalczyć u siebie tylko z Wilkami Krosno lub Stainer Unią Kolejarz Rawicz. Oczywiście pod warunkami, o których wspomnieliśmy wyżej.

PROGNOZA PUNKTOWA.
Plan pesymistyczny, a zarazem najbardziej realny:

(w) Kolejarz Opole (20:70) 0+0
(d) Stainer Unia Kolejarz Rawicz (57:33) 0+0
(d) Wilki Krosno (53:37) 0+0
(w) Polonia Piła (34:56) 0+0

Punkty na koniec sezonu: 0

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Unia Tarnów chce zatrzymać swoje gwiazdy. Prezes rozmawiał na razie z Wiktorem Kułakowem

Źródło artykułu: