Żużel. SoN. Tym razem Cieślak nie zasłużył na krytykę. Gdyby postawił na swoim, to mogliśmy mieć aferę

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: trener kadry Marek Cieślak z psychologiem Janem Supińskim.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: trener kadry Marek Cieślak z psychologiem Janem Supińskim.

Polacy wygrali fazę zasadniczą SoN w Togliatti, ale w finale źle wybrali pola startowe i ze złotego medalu cieszyli się Rosjanie. Niektórzy mówią o błędzie Marka Cieślaka, który posłuchał żużlowców. Jacek Gajewski broni trenera kadry.

Polacy w wyścigu w finałowym wybrali jazdę z drugiego i czwartego pola. Trener Marek Cieślak od razu dał do zrozumienia, że taka była wola zawodników. - Nie dziwię się, że to zaznaczył. Gdyby o tym nie wspomniał, to cała odpowiedzialność spadłaby momentalnie na niego - komentuje Jacek Gajewski, były menedżer Get Well Toruń.

Nasz ekspert nie wini Cieślaka. Trener zapewne miał przekonanie, że Bartosz Zmarzlik i Patryk Dudek podejmują złą decyzję, ale jego zdaniem opiekun kadry nie mógł postąpić inaczej, bo wtedy doprowadziłby do gigantycznego zamieszenia przed najważniejszym biegiem. - W takich sytuacjach trener czy menedżer zawsze rozmawia z zawodnikami. To jest wręcz jego obowiązek. Jeśli zawodnik nie ma do czegoś przekonania, to nie można postąpić przeciwko niemu. Gdyby Cieślak zrobił po swojemu, a wyścig by się nie ułożył, to spadłaby na niego lawina krytyki. To było olbrzymie ryzyko i rozumiem, że trener nie chciał go podjąć - tłumaczy Gajewski.

Zobacz także: Gdyby Hancock chciał do ZOOleszcz Polonii, to prezes nie zastanawiałby się ani chwili

- Jeśli miałbym przekonanie, że zawodnicy robią źle, to starałbym się z nimi dyskutować. Zakładam, że trener to zrobił. W Togliatti było jednak widać, że Zmarzlik skłaniał się do wyboru drugiego i czwartego pola. Dodajmy, że to drugie wcale nie było złe, bo Doyle wygrał z niego baraż. Problemem była jazda spod samego płotu - podkreśla były menedżer Get Well.

ZOBACZ WIDEO: Borussia Dortmund lepsza od Liverpoolu. Pięć goli w ciekawym sparingu

Drugiego dnia rywalizacji Cieślak błędów zatem nie popełnił. Niektórzy czepiali się decyzji, które trener podejmował w sobotę. Najwięcej kontrowersji wzbudziło dawanie kolejnych szans Maciejowi Janowskiemu, który kompletnie zawodził. - Argument, że kapitana się nie zmienia, jest nietrafiony. Maciej jechał źle. To nie był jego dzień. Było widać, że nic mu nie pasuje. Nie winię jednak trenera, że wystawił go do zawodów, bo ten wybór wydawał się rozsądny. Nie można jednak mówić, że kapitanowi coś się należy - tłumaczy Gajewski.

Zobacz także: Wanda Kraków tak przekładała, że musi odjechać 4 mecze w 10 dni. A z kasą krucho

W niedzielę Macieja Janowskiego zmienił Patryk Dudek i jazda naszej kadry wyglądała zupełnie inaczej. - Dudka należy oceniać trochę innymi kategoriami. Był w parze ze Zmarzlikiem, który jechał jak natchniony. Przy takim partnerze bardzo trudno robi się punkty. Jemu to się i tak udawało. Był bardzo solidny, co od razu przełożyło się na jakość drużyny. Drugiego dnia byliśmy najlepsi i to także zasługa Patryka - podsumowuje Gajewski.

Źródło artykułu: