Żużel. Bartosz Zmarzlik dwoił się i troił. Należą mu się brawa, a nie krytyka za bieg finałowy (bohater weekendu)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Finał SoN, w żółtym kasku Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Finał SoN, w żółtym kasku Bartosz Zmarzlik

Bartosz Zmarzlik zdobył w tegorocznym Speedway of Nations 35 punktów. Cała reprezentacja Polski - 47. Nawet jeśli Zmarzlik przegrał bieg finałowy, to należy mu się miano bohatera weekendu. Bo bez niego Polski w finale byśmy nie oglądali.

Wystarczył 1. turniej finałowy Speedway of Nations, aby przekonać się jak bardzo brakowało nam Bartosza Zmarzlika w zeszłorocznej edycji. Podczas gdy w ubiegłym sezonie Polacy po pierwszym dniu rywalizacji plasowali się na przedostatnim miejscu, tym razem byli trzeci z ledwie dwoma punktami straty do prowadzących Australijczyków.

Znakomitą robotę wykonał dla nas bowiem Zmarzlik. Przy fatalnej dyspozycji Macieja Janowskiego w sobotę, robił to, co do niego zależało. Seryjnie wygrywał biegi, przegrał jedynie w jednej z gonitw z Emilem Sajfutdinowem. To Zmarzlik podał tlen reprezentacji, dzięki czemu mogła ona przed niedzielą w ogóle myśleć o medalu.

Czytaj także: Srebro Polski w SoN to sukces

W niedzielę było jeszcze lepiej, bo w fazie zasadniczej zawodów Zmarzlik był bezbłędny. Tym razem otrzymał większe wsparcie od Patryka Dudka, co przełożyło się na pierwszą pozycję i bezpośredni awans do finału. Nawet jeśli ten decydujący bieg nie poszedł po myśli Biało-Czerwonych, to gorzowianin zasłużył na miano bohatera weekendu.

ZOBACZ WIDEO: Sevilla pokonała Liverpool. Mecz w cieniu bandyckiego faulu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Kompletnie nie zgadzam się z opiniami, jakoby Zmarzlik nie trzymał ciśnienia w decydujących momentach, bo przegrał finał. Przecież w Togliatti wygrywał z najlepszymi - na rozkładzie miał m.in. Jasona Doyle'a czy rosyjską parę Artiom Łaguta - Emil Sajfutdinow, którą w niedzielę w pierwszej fazie zawodów byliśmy w stanie pokonać podwójnie.

Zmarzlik bardzo często jest porównywany do Tomasza Golloba. I trudno nie uciec od takiego zestawienia i tym razem. Bo najlepszy polski żużlowiec też niejednokrotnie dwoił się i troił, a przez bardzo długi okres brakowało mu wsparcia kolegów z reprezentacji. Po biegu finałowym niektórzy rzucili się na Zmarzlika, zarzucili mu brak zwycięstwa w decydującym momencie, a zapomnieli, że w tej gonitwie jechał też Dudek. Przecież od niego również mamy prawo wymagać. W końcu jest liderem cyklu SGP.

Czytaj także: Reprezentacja to Zmarzlik i długo, długo nic

Prawda jest brutalna. Gdyby nie Zmarzlik, Polaków w ogóle nie byłoby w biegu finałowym. Dlatego gorzowianinowi należą się brawa i słowa podziękowania, a nie krytyka.

Źródło artykułu: