Żużel. W Rybniku nie ma i nie będzie tematu Grega Hancocka. Proces leczenia małżonki Amerykanina w toku

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Greg Hancock
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Greg Hancock

Osoba Grega Hancocka rozpala żużlowych działaczy, bo Amerykanin może okazać się zbawieniem w kluczowych meczach i zadecydować o losach awansów czy też medali. Kategorycznie pomysł z transferem Hancocka odrzucono jednak w Rybniku.

Tak naprawdę Greg Hancock jest jedynym żużlowcem dostępnym na rynku, który mógłby z marszu wejść do składu jakiejkolwiek drużyny i być jej solidnym wzmocnieniem. Chociaż były mistrz świata od początku sezonu pozostaje w ojczyźnie ze względu na chorobę małżonki, to regularnie trenuje, a sprzęt ma z najwyższej półki.

Nie dziwi zatem, że chociażby działacze ZOOleszcz Polonii Bydgoszcz nie wykluczają transferu Hancocka, gdyby ten zapowiedział powrót do ścigania (czytaj więcej o tym TUTAJ). Amerykanin byłby ogromnym wzmocnieniem w kontekście walki o awans do Nice 1.LŻ.

Czytaj także: Zmarzlik po finale SoN zasłużył na brawa

Z Nice 1. LŻ chce wydostać się za to PGG ROW Rybnik, który jest kandydatem do jazdy w PGE Ekstralidze, ale ostatnie mecze pokazały, że "Rekiny" nieco wytraciły impet. Po części za sprawą kontuzji Siergieja Łogaczowa. Tam jednak tematu Hancocka nie ma i nie będzie.

ZOBACZ WIDEO: Anita Mazur: Żużlowcy dostają wiadomości, gdzie są wyzywani. To przykre

- To absolutnie wykluczone. Nie ma takiej opcji - mówił na ostatnim spotkaniu z kibicami Krzysztof Mrozek, prezes PGG ROW-u.

Słowa Mrozka nie są zaskoczeniem, jeśli przypomnimy sobie wydarzenia z zimy. Wtedy Hancock już był dostępny na rynku, po tym jak licencji nie otrzymała Stal Rzeszów. Rybniczanie pozostali za to bez Grigorija Łaguty, który wystawił klub do wiatru i skorzystał z oferty z Lublina. PGG ROW nie ruszył jednak po Hancocka, a wybrał Linusa Sundstroema. Oferta byłego mistrza świata była bowiem zbyt wysoka.

Może się jednak okazać, że któryś z klubów skusi Hancocka wielkimi pieniędzmi i ten pojawi się w polskiej lidze w fazie play-off. Zakontraktowanie Amerykanina byłoby niemal równoznaczne z awansem do wyższej ligi. Dlatego ryzyko może się opłacać, a wszystko zależy od determinacji klubów i działaczy, którzy znajdą się w walce o najwyższe cele.

Czytaj także: Srebro Polski w SoN to sukces

Jednak póki co, Amerykanin wspiera małżonkę w walce z rakiem piersi. Jennie Hancock zakończyła niedawno pierwszy cykl chemioterapii, ale droga do pokonania nowotworu jest jeszcze daleka. "Proces leczenia jest na etapie 1/12 i przebiega lepiej niż zakładano. Czuję się szczęściarą i jestem wdzięczna za siłę, którą mam" - napisała ostatnio Amerykanka w social mediach, publikując przy tym zdjęcie z mężem i dziećmi.

Komentarze (36)
Paulek
23.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Macie rację nie widzę najlepiej,może dlatego nie potrafię dostrzec awansu Rybnika,mimo że kibicuję temu klubowi(z dalszej odległości) ale jak by nawet awansowali to współczuję bo nie ma kim poj Czytaj całość
avatar
Lipowy Batonik
23.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chłop ma chorą żonę więc dajcie mu spokój a nie przywdziewacie mu na siłę kevlar każdej teraz drużyny. 
Paulek
23.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Nowy w mieście
23.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powtarzałem to wiele razy. Tylko największa frajernia zgodzi sie na układ z amerykańskim cwaniaczkiem. 
zulewski
23.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hancock w żadnym klubie nie pojechał, ale w artykułach ŻF był już w niemal wszystkich.