Jeśli mielibyśmy się doszukiwać jakichkolwiek słabych punktów Fogo Unii Leszno w kilku ostatnich spotkaniach, z pewnością byłaby to nierówna dyspozycja Jarosława Hampela. W wygranym meczu przeciwko Speed Car Motorowi Lublin, Hampel znów jeździł fenomenalnie, niemal jak za swoich najlepszych czasów.
- Chciałbym, żeby tak to właśnie wyglądało. Bardzo ważne są kwestie sprzętowe. Nie da się ukryć. Dzisiaj mój motocykl pozwalał mi na to, żeby jechać w kontakcie i walczyć o punkty - powiedział tuż po zakończonym spotkaniu zdobywca dziesięciu "oczek".
Zwłaszcza pojedynki z Mikkelem Michelsenem elektryzowały kibiców zasiadających na stadionie im. Alfreda Smoczyka oraz przed telewizorami. - Wyścigi może i były ciekawe, ale zdarzało mi się przegrać, co nie znaczy, że następnym razem będzie tak samo. Czuje się już znacznie lepiej - wyznał podopieczny Piotra Barona.
ZOBACZ WIDEO: Prezydent Leszna: Za milion wybuduję stadion. Odwodnienie może poczekać
Żużlowiec Fogo Unii miał w tym sezonie problemy z wyprzedzaniem rywali. W piątek pokazał jednak, że... potrafi skutecznie walczyć na dystansie. - Okazuje się, że jest to jak najbardziej do zrobienia - przyznał z uśmiechem na twarzy zawodnik Byków.
W jednym z wyścigów doszło do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem Grigorija Łaguty, który przeszkodził Jarosławowi Hampelowi. Rosjanin otrzymał nawet upomnienie od sędziego zawodów. Były wicemistrz świata zachował jednak chłodną głowę.
- Na szczęście nic się nie stało. Zdążyłem przymknąć gaz i nie wjechać w bandę. Tak to jest w tym sporcie. Czasami płot jest zamykany i trzeba być czujnym. Udało mi się utrzymać na motocyklu i wszystko jest w porządku - dodał wychowanek pilskiej Polonii.