[b]
Mateusz Domański: W derbach Wielkopolski wywalczył pan osiem punktów z bonusem. Występ w kratkę.
Jurica Pavlic, zawodnik Car Gwarant Startu Gniezno: [/b]
Ten, kto oglądał mecz, wie, jak to było. Zawiodłem siebie. Nie tyle na torze, ile postawą w boksie. Po prostu szczęście mi nie dopisało. Wyszło, jak wyszło.
Czytaj także: Żużel. Klub z PGE Ekstraligi zainteresowany Frederikiem Jakobsenem. Decyzja prawdopodobnie we wtorek
O jaką postawę chodzi?
Hmmm... To zostawię dla siebie. Za słabo podchodzę do swoich biegów i później kończy się to tak, że jeżdżę w kratkę. Raz lepiej, raz gorzej. Pewne rzeczy muszę przemyśleć, by załatwić to wszystko inaczej. Byłem szybki, ale nie wychodziło punktowo.
ZOBACZ WIDEO: Prezydent Leszna przerażony kosztami. Wylicza ile wydaje na Unię
Czyli brakuje koncentracji?
Szczęścia.
W jednym wyścigu kompletnie nie zrozumieliście się z Mirosławem Jabłońskim.
Mirek mówi, że mnie nie widział i tyle. Ja nie mogłem zrobić nic innego. Rozpędzałem się po szerokiej, ale nie było miejsca, by tam przelecieć. Musiałem mocno zamknąć gaz. Od razu dużo straciłem. Nie było dużo możliwości do wyprzedzania. Była ulewa, co wpłynęło na nawierzchnię. Robiły się koleinki. Mogło być lepiej, a jest remis.
Spodziewaliście się, że ostrowianie postawią tak twarde warunki? Praktycznie od początku czuli się w Gnieźnie dobrze.
Chyba przypasowało im ze startu. Mieli mocne starty. Później w zasadzie nie byli tacy szybcy. Nie zaskoczyli nas. Po prostu mieliśmy słabszy dzień. Najważniejsze, że są play-offy. Tam wszystko zacznie się od nowa. My się znowu zgramy, żeby to wszystko lepiej funkcjonowało.
Czyli teraz nie wszystko funkcjonuje odpowiednio?
Sezon trwa tak długo, że niektóre rzeczy robimy już automatycznie. Są takie kwestie, które rozwiązujemy źle. Trzeba to dobrze przemyśleć, by nie robić błędów w play-offach.
Przerwa wakacyjna wybiła was z rytmu?
Ja tego nie odczuwam. Nie wiem, jak chłopacy, ale wiem, że trenowali. Ja mogę być zły jedynie na swój pierwszy bieg. Wziąłem wtedy zły motocykl. Później było już wszystko dobrze. Po prostu nie wyszło.
Teraz czeka was wyjazd do Gdańska. U siebie z Wybrzeżem przegraliście, to chyba dodatkowa mobilizacja.
No tak, to był pierwszy mecz. Cały czas podchodzimy do tego tak samo. Nie ma różnicy czy to spotkanie wyjazdowe, czy u siebie. Tor w Gdańsku jest zagadką, przynajmniej dla mnie. Celem będzie odszyfrowanie go i pojechanie jak najlepiej.
Niektórzy już mówią, że Start będzie walczył o PGE Ekstraligę. Czujecie dodatkową presję?
Nie, nic takiego nie ma. Fajnie byłoby wygrać pierwszą ligę, co nie będzie łatwe. Każdy przeciwnik jest mocny, ale mamy takie same szanse. Zobaczymy, jak to się ułoży. Zawsze trzeba mieć cel, by wygrywać. Zobaczymy, jak to wyjdzie.
Czy pan chciałby w przyszłym sezonie jeździć w PGE Ekstralidze?
Jak Gniezno awansuje, to tak.
Rozumiem, że nie chce się pan ruszać ze Startu.
Na razie wszystko mi tutaj pasuje. Klubem kierują bardzo dobrzy ludzie. Czuję się tutaj bardzo dobrze.
Na koniec temat Olivera Berntzona. W derbach chyba go trochę zabrakło.
Przez cały sezon dołożył swoją cegiełkę. Teraz kontuzja go trochę zahamowała. Mam nadzieję, że wyleczy to jak najszybciej i do nas wróci. Pan Rafał znowu będzie miał do podjęcia trudną decyzję. Andriej, przynajmniej w Rybniku, dał zespołowi dużo. Zobaczymy, jak to będzie. Kto będzie najgorszy, ten wypadnie.
Czytaj także: Żużel. Andriej Kudriaszow traci kolejny sezon. Chce, by skończył się jak najszybciej