Generalnym przetarciem dla forBET Włókniarza Częstochowa przed decydującą fazą sezonu był wyjazdowy mecz z truly.work Stalą Gorzów. I choć ekipa spod Jasnej Góry jechała tylko o pietruszkę, łatwo nie oddała pola gorzowianom, stawiając gospodarzom trudne warunki. Odpuszczania nie było, a mecz zakończył się remisem 45:45.
Sprawdziły się zatem słowa Marka Cieślaka, który zapowiadał, że jego drużyna nie pojedzie do Gorzowa na totalnym luzie. - Przecież nie mogę powiedzieć, że jedziemy mecz ligowy "lajtowo", bo to urągałoby fair play. Wynik tego meczu miał jednak znaczenie dla innych drużyn. Nie można powiedzieć, że pojechaliśmy "lajtowo". Cieszę się, że osiągnęliśmy remis bez Lindgrena - komentuje Marek Cieślak dla "Radia Zachód".
W piątkowy wieczór większa presja leżała na barkach truly.work Stali Gorzów, która miała jeszcze szansę na uchronienie się przed barażami. Zespołowi Stanisława Chomskiego nie udało się jednak wygrać. - Stal miała nóż na gardle, a my nie. Widać że presja też ma duże znaczenie - stwierdza Cieślak.
ZOBACZ WIDEO Z Gollobem łączy ich cierpienie. Chcą sobie nawzajem pomóc
Do play-off forBET Włókniarz przystępuje z czwartego miejsca i w półfinale zmierzy się ze zdecydowanym faworytem do wywalczenia mistrzowskiego tytułu - Fogo Unią Leszno. W dwumeczu przewagą drużyny Cieślaka ma być brak presji.
- Jaka jest nasza moc? Zobaczymy za tydzień, jak pojedziemy z Unią Leszno. Właściwie trzy tygodnie temu byliśmy poza play-off, później pojawiła się iskierka nadziei. Teraz niech się martwią ci, co mają z nami jechać. My już pewien sukces osiągnęliśmy, podnieśliśmy się z kolan - uważa Cieślak.
Zobacz też:
Żużel. Trzy poważne błędy sędziego w Toruniu. Jason Doyle zasłużył na czerwoną kartkę (ranking)
Żużel. Plusy i minusy. Tak twardo we Wrocławiu jeszcze w tym roku nie było, bo play-off jest najważniejszy