Żużel. Odliczanie do finału Nice 1.LŻ. Ostrów już kiedyś wywiózł zwycięski remis z Rybnika

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: mecz PGG ROW - Arged Malesa
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: mecz PGG ROW - Arged Malesa

Ponoć nic dwa razy się nie zdarza, choć z drugiej strony historia lubi się powtarzać. W 1997 roku ówczesna Iskra Ostrów, remisując 45:45 w Rybniku, zapewniła sobie awans do elity. Po 22 latach ostrowski zespół ma szansę na powtórkę z historii.

Arged Malesa TŻ Ostrovia wygrała w pierwszym meczu finału w Ostrowie z faworytem do awansu, PGG ROW-em Rybnik 46:44. W rewanżu niewielu daje szanse zespołowi z Wielkopolski, że jest w stanie na Śląsku uzbierać 45 punktów. - Wiemy, że będzie to szalenie trudne, ale wierzymy i obiecujemy walkę. Nie mogę obiecać, że uda się zremisować czy wygrać w Rybniku, ale jestem przekonany, że zespół podejmie rękawice i będzie walczył - podkreśla Radosław Strzelczyk, prezes TŻ Ostrovia.

W Ostrowie patrzy się w przyszłość, nie zapominając o przeszłości. - Doskonale pamiętam, co wydarzyło się w 1997 roku. Remis w Rybniku zapewnił Iskrze Ostrów awans. Szarża Rinata Mardanszina dała ostrowskiej drużynie 2 punkty w ostatnim wyścigu, a w konsekwencji upragniony remis, oznaczający awans z drugiego miejsca do I ligi, która wówczas była najwyższą klasą rozgrywkową - przypomina szef żużlowej Ostrovii.

Liga w 1997 roku wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Nie było play-offów, a każdy punkt był na wagę złota. Przed ostatnią kolejką szanse na awans miały trzy zespoły. GKM Grudziądz, wygrywając z Lotosem Gdańsk, zapewnił sobie awans z pierwszego miejsca. Gdańszczanie z kolei ściskali kciuki za RKM Rybnik. Gdyby bowiem zespół ze Śląska pokonał Iskrę, to wówczas awans świętowałby Lotos. Ostrowianom z kolei do drugiego miejsca wystarczał remis w Rybniku.

Przed ostatnim wyścigiem Iskra Ostrów prowadziła 43:41. Po starcie do 15. biegu na czele znaleźli się Eugeniusz Skupień i Eugeniusz Sosna. Rinat Mardanszyn wykonał wówczas akcję, która przeszła do historii ostrowskiego żużla. - Zamknąłem oczy i wjechałem między dwójkę rywali - komentował później rosyjski żużlowiec. Kilka tysięcy ostrowian, które przyjechało wtedy do Rybnika oszalało z radości. Drugi w historii ostrowskiego żużla awans do najwyższej klasy rozgrywkowej, stał się faktem.

Wielu kibiców w Ostrowie pamięta tamten dzień, 28 września 1997 roku. Szczególnie teraz, przed rewanżowym finałem play-off w Rybniku wspominają pamiętny remis 45:45 w kontekście tego, że właśnie tyle punktów, dałoby Arged Malesa TŻ Ostrovii mistrzostwo Nice 1. Ligi Żużlowej. Zespół z Rybnika ma z drużyną z Ostrowa stare porachunki. Daleko nie trzeba szukać w pamięci, bo wystarczy cofnąć się do sezonu 2015, kiedy to w półfinale ostrowianie wyeliminowali faworyzowanych rybniczan. Niedzielny finał play-off w Rybniku zapowiada się ciekawie, nie tylko z uwagi na historyczne podteksty. Faworyt jest zdecydowany, ale czarny koń z Ostrowa Wielkopolskiego wierzy, że jest w stanie sprawić sensację.

Zobacz także: Kibice w Ostrowie byli wściekli na sędziego
Zobacz także: Nicolai Klindt ma szanse na rehabilitację w Rybniku

ZOBACZ WIDEO Prezes Ostrovii edukuje kibiców. Chce, żeby zrozumieli, że kasa na Ekstraligę może być za 2 lata

Źródło artykułu: