[tag=4249]
Jason Doyle[/tag] był na meczu Włókniarza z Unią. Robił sobie zdjęcia z kibicami, na jakiś czas zaszył się z miejscowymi działaczami w budynku klubowym i choć potem, czyli po zakończeniu spotkania, pojechał jeszcze na kolejne rozmowy, to wiele wskazuje na to, że ostatecznie wyląduje we Włókniarzu. W klubie nie otwierają jednak jeszcze szampana.
Prezes Włókniarza doskonale pamięta o tym, że rok temu był dogadany z Matejem Zagarem, że uścisnął sobie z nim rękę, a kilka tygodni później musiał wyciągnąć kilkaset tysięcy, żeby odbijać Słoweńca z Motoru Lublin. Zagar miał wtedy dostać w Motorze dobry kontrakt i był gotów zerwać wszelkie ustalenia. Teraz do otwarcia okna transferowego (wtedy można podpisywać umowy) zostało jeszcze trochę czasu, więc pewnie dlatego Włókniarz woli dmuchać na zimne. I to mimo tego, że w porównaniu z poprzednim oknem stosuje dużo lepsze zabezpieczenia. Zresztą robią to wszystkie kluby.
Za tę wstrzemięźliwość wypada chyba nawet częstochowian pochwalić. Mają bowiem naprawdę solidne podstawy, by sądzić, że Doyle ostatecznie u nich wyląduje. I nie chodzi bynajmniej o to, że Jason zaczął nagle obserwować profil klubu w mediach społecznościowych. Bardziej chodzi o to, co zostało powiedziane przy okazji kontraktowych negocjacji.
ZOBACZ WIDEO Prawnik ocenia: Doyle jest sam sobie winny. Zawodnicy patrzą tylko na cyferki
Z naszych informacji wynika, że Doyle po wszystkim miał stwierdzić, że odpowiada mu atmosfera w klubie, a także rola, jaką miałby pełnić w zespole i kwestia rozłożenia odpowiedzialności za wynik na co najmniej trzech zawodników. Jason przyznał, że to mu pasuje, bo nie chciałby przeżywać ponownie takiej sytuacji, jak w innych klubach, w których startował, a gdzie wszystko było wyłącznie na jego barkach.
Mimo wielu miłych słów Włókniarz czeka. Najpewniej do 1 listopada, bo wtedy zostanie otwarte okno transferowe i będzie można podpisać kontrakt. Szanse będą rosły z każdym dniem. I chyba już można stwierdzić, że częstochowianom odpadło dwóch rywali. Zarówno Motor, jak i Falubaz, ustami prezesów klubów, ogłosiły, że Doyle na rok ich nie interesuje. Słowem dwaj poważni konkurenci już wykluczyli się z gry. Chyba, że to tylko zasłona dymna.
Zobacz także:
Żużel. Andrzej Rusko: Do piłki mnie nie ciągnie, na żużlową emeryturę się nie wybieram. Sport to fabryka emocji (wywiad)
Żużel. Dlaczego na mecze Włókniarza i PGG ROW-u nie można kupić biletu z miejscówką? Kibice polują na miejsca